Próba sprawnościowa
Sobota, 10 października była w tym roku dniem chłodnym, za to słonecznym, z dobrą widocznością, idealną dla kierowców i ich pilotów. To był dzień, w którym odbywało się tytułowe przedsięwzięcie turystyczno-nawigacyjne organizowane przez Koło Osób Niepełnosprawnych przy Automobilklubie Śląskim w Katowicach.
Była to XXI Runda Turystycznego Pucharu Polski i III Runda Turystyczno-Nawigacyjnych Mistrzostw Okręgu Osób Niepełnosprawnych.
Na starcie stawiło się 21 załóg, w tym 9 załóg z osobami z niepełnosprawnością. Przyjechały teamy z Automobilklubów: Śląskiego, Opolskiego, Wielkopolskiego, Kędzierzyńsko- Kozielskiego, Mysłowickiego, jedna załoga przyjechała jako niezrzeszona. Uczestnicy ze Śląskiego po raz pierwszy wystartowali w koszulkach z logo klubu, ufundowanych przez Katowicki Związek Inwalidów Narządu Ruchu.
Część turystyczna w Bibliotece Śląskiej
Co roku rozpoczęcie rajdu związane jest z poznawaniem jakiegoś obiektu; było już lotnisko i szybowce, muzeum pojazdów zabytkowych i muzeum PRL. W tym roku część turystyczną zaplanowano w Bibliotece Śląskiej w Katowicah. Po zarejestrowaniu się i pobraniu numerów startowych uczestnicy zwiedzili jej pomieszczenia i magazyny. Jeszcze podczas integracyjnego wieczoru opowiadali o wrażeniach, jakie na nich wywarła biblioteka, zwłaszcza funkcjonowanie całego systemu wypożyczania książek i zamawianie ich przez Internet.
O godzinie 10.00 komandor rajdu, Waldemar Sikora przywitał organizatorów, uczestników i przybyłych gości, po czym załogi przejechały na teren Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, gdzie rozpoczęła się rywalizacja w próbie sprawnościowej. WORD przygotował się na przyjęcie uczestników imprezy integracyjnej próbą sportową, która składała się z jazdy na wprost z czterema dość „ciasnymi” nawrotami… Próba sprawnościowa zaliczona i
Start do pierwszego odcinka
Rajdy turystyczno-nawigacyjne składają się z kilku części: jest to pokonanie trasy zgodnie ze wskazówkami zawartymi w tak zwanym itinererze, zwiedzanie ciekawych miejsc, wykonywanie prób sprawnościowych i rozwiązywanie testów. Liczy się więc nie tylko kto przyjedzie pierwszy na metę, ale także jak dojedzie i czy wykona zadania przygotowane przez organizatorów. Trasa rajdu wynosiła 75 km i składała się z dwóch odcinków; przebiegała ulicami Katowic, Mysłowic, Sosnowca, Tarnowskich Gór, Wojkowic, Psar i kończyła się w Będzinie. Na mecie uczestnicy rozwiązywali testy z BRD (Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego) i pomocy przedmedycznej, a także testy dotyczące Biblioteki Śląskiej.
Uroczyste rozdanie nagród i wyłonienie zwycięzców odbyło się w Hotelu „Anna” w Będzinie.
O co w tym wszystkim chodzi?
Pojechali, a my pytamy organizatorów o ciekawostki dla czytelników „Naszych Spraw”. Na przykład – skąd zawodnicy wiedzą, że zabłądzili?
Grażyna Trębacz, zapalona automobilistka i prezes Katowickiego Związku Inwalidów Narządu Ruchu informuje: – Znaki są najdalej co kilometr, jeśli przez kilometr nie widzisz znaku – wracaj, źle pojechałeś.
Co to jest itinerer, wyjaśnia Waldemar Sikora, komandor rajdu: – To zapis trasy, opis dojazdu, typowe narzędzie nawigacji, zbiór różnych oznakowań i wskazań, którędy mają jechać zawodnicy. Trasa jest im nieznana od początku do końca, są zdani wyłącznie na itinerera, który otrzymują w momencie startu.
Sonia Osiecka-Babut, weryfikator trasy, dodaje: – Cała impreza odbywa się w normalnym ruchu drogowym, zgodnie z kodeksem, nie ma „zmiłuj”. Można otrzymać mandat i punkty karne. W tej rundzie biorą udział wszyscy: pełno i niepełnosprawni. W załodze mogą być dwie osoby niepełnosprawne, może być jedna; bez znaczenia czy jest to pilot czy kierowca. Kierowca obserwuje trasę, bada znaki. Pilot patrzy na mapę i sprawdza, czy trasę pokonują poprawnie. Po drodze rajdowcy zbierają dowody na to, że przejechali ją prawidłowo, a na koniec rozwiązują test świadczący o tym, że tam byli. Za każde pozytywne przejechanie jest 0 punktów, za każde złe przejechanie minus 60 punktów, za każdą zdobytą „fałszywkę” minus 40. Im mniej punktów ujemnych, tym załoga klasyfikuje się wyżej. Czas przejazdu – równie ważny. Jest limit spóźnień, na dwa odcinki taki limit to 60 minut. Jeśli załoga przekroczy choć o minutę ten limit, otrzymuje bardzo dużą ilość punktów karnych, ląduje na końcu stawki.
Tegoroczny rajd turystyczno-nawigacyjny osób niepełnosprawnych wygrała załoga nr 14 – Kazimierz Frąc i Artur Rak, w generalnej klasyfikacji zajęli miejsce 6. W klasyfikacji Turystyczno-Nawigacyjnych Mistrzostw Okręgu Osób Niepełnosprawnych zwyciężyli: Artur Rak/Kazimierz Frąc, Filip Kocerba/Tomasz Czempas, Stanisław Klężar/Jerzy Falkowski.
Trasa
Organizatorzy: – Na uznanie zasługuje praca Magdy i Arka, którzy świetnie przygotowali trasę. Uczestnicy: – Trasa była bardzo trudna. Ktoś się pogubił, musiał korzystać z GPS-a, ktoś zrobił za dużo błędów.
Pytamy Magdalenę Danilewicz, autorkę trasy:
– Podobno trasa była bardzo trudna, kilku starszych uczestników mówiło, że to już nie dla nich, że to dla młodych. Pogubili się, trzeba było spisywać sporo znaków – na przykład ilość znaków Stop, wymagała niesłychanej koncentracji i podzielności uwagi przez cały czas.
– Rzeczywiście, było tego do liczenia i spisywania dużo: stopy i ograniczenia prędkości do 20 km na pierwszym odcinku, znaki z nazwami miejscowości, do których wjeżdżamy, znaki „dzikie zwierzęta”, no i tablice organizatora. Trzeba samochód nawigować, i jeszcze spisywać turystyczne zadania, na przykład: jaki obiekt sportowy mijasz po prawej stronie, albo ile schodów ma mijany kościół. Rzeczywiście, było dużo „pikapów”.
– Czego?
– Punktów kontrolnych przejazdu.
– Czyli, żeby policzyć schody, trzeba wyjść z samochodu?
– Nie. Dla niepełnosprawnych trasa musi być tak ułożona, aby mogli zobaczyć wszystko z okien samochodu.
– Dlaczego trasy są takie trudne?
– To jest turystyczny Puchar Polski, więc musi być odpowiedni poziom, choć układając trasy na rajdach dla osób z niepełnosprawnością staram się, aby nie były trudne, aby ich nie zrażać do tego sportu.
Patrzę z podziwem na pracę biura, podliczanie wyników, wprowadzanie w specjalny program, wydruk i…już na tablicę ogłoszeń, pod którą zaraz będzie tłoczno. Wielu z uczestników zajmujących najwyższe miejsca opowiadało mi, że zawsze po rajdzie, jeszcze tego samego dnia, kiedy na świeżo pamiętają szczegóły trasy, biorą mapę i jadą ponownie „na sucho”. Analizują, gdzie zrobili błąd, co przeoczyli.
Co się marzy Grażynie Trębacz? Szkolenie z prawdziwego zdarzenia dla pilotów, bo jest im trudno, uczą się sami, z Internetu. No i więcej łatwych, prostych rajdów, z łatwiejszymi trasami, żeby się wyćwiczyć. Sama nie jeździ od kilku lat, bo pracuje w biurze zawodów, ale już tęskni do startów…
Tekst i fot. Ilona Raczyńska
Data publikacji: 19.10.2015 r.