Skupień o włos od medalu Mistrzostw Świata

Witold Skupień

Zaledwie 0,2 sekundy zabrakło 24 lutego Witoldowi Skupieniowi (KS Obidowiec Obidowa) do brązowego medalu w biegu na 20 km klasykiem ostatniego dnia rozgrywanych w Prince George w Kanadzie Mistrzostw Świata w paranarciarstwie biegowymi i biathlonie. Polacy wracają do kraju bez medalu, choć sukcesem jest także 5 miejsce sztafety open.

Do rozdania było 38 kompletów, o które walczyło blisko 100 zawodników z 18 krajów. Naturalnie apetyt na podium był. Naszym największym faworytem z pięciu reprezentujących nasz kraj zawodników (w tym dwóch z przewodnikami) był startujący na stojąco w grupie LW5/7 Witold Skupień, który do Kanady pojechał w roli lidera tegorocznego Pucharu Świata.

Jednak mistrzostwa świata to zawody, na które przyjeżdża cała światowa czołówka i o podium jest bardzo trudno. Mimo tego podczas biegu na 20 km stylem klasycznym Skupień ścigający się bez kijów był bliski sięgnięcia po brązowy krążek. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele – zaledwie 0,2 sekundy. 4 miejsce podczas mistrzostw świata to oczko wyżej niż w Pjongczangu na tym samym dystansie, gdzie Skupień był 5, ale przegrana dosłownie „o włos” niewątpliwie musi boleć.

Jednak największe medalowe nadzieje wiązaliśmy ze startem Skupienia w sprincie – po pierwsze dlatego, że w tym roku już raz zgarnął złoto na tym dystansie, po drugie, ponieważ podczas mistrzostw świata w Finsterau w 2017 roku miał srebro. Dodatkowo podczas tegorocznego sezonu zawodów Pucharu Świata zdobył srebro w biegu na 5 km, a w biegu na 10 km był 4. Można było zatem liczyć, że w Kanadzie będzie walczył przede wszystkim o pozycje okołomedalowe.

Tak się nie zdarzyło. Sprint w Kanadzie Skupieniowi nie wyszedł na tyle, by nawiązać rywalizację ze światową czołówką. Nasz zawodnik ostatecznie zakończył rywalizację nie awansując do finału i zamykając ósemkę. Skupień przyznaje, że o medal i dobrą pozycję było w Kanadzie szalenie trudno.

– Moje wyniki może nie są jak z poziomu Pucharu Świata, ale robię wszystko co w mojej mocy, żeby zajmować tutaj jak najwyższe miejsca. Z mojej perspektywy cierpimy strasznie na nartach. Nie ma tego odjazdu, nie ma czucia narty na starcie – tłumaczył Skupień. To są mistrzostwa świata i chyba nikt się nie spodziewał, że dostaniemy tutaj coś za darmo. Fizycznie czuję się mocny jak zawsze – zapewniał nasz zawodnik na dwa biegi do zakończenia mistrzostw.

W biegu na 10 km Skupień był 7, oczko niżej niż na tym samym dystansie podczas Igrzysk Paraolimpjskich w Pjongczangu. W rankingu Pucharu Świata jest w tej chwili na 2 pozycji.

Ze swojego występu może być zadowolona startująca także na stojąco w grupie LW8 Iweta Faron (również KS Obidowiec Obidowa). Jej 6 miejsce w biegu na 10 km to najlepszy indywidualny wynik w naszej reprezentacji, przy czym należy także pamiętać, że na tym samym dystansie w tym roku w Vuokatti Faron była 3 i zdobyła swój pierwszy medal zawodów Pucharu Świata.
W sprincie w Kanadzie Faron była 7, w sprincie biathlonowym na 6 km i biegu średnim na 12,5 km uplasowała się na 9 pozycji. Na razie strzelanie nie jest jej mocną stroną, ale ta młoda zawodniczka z pewnością nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Jednak na szczególne uznanie zasługuje sztafeta open, która w składzie Iweta Faron, Witold Skupień oraz para Piotr Garbowski / Jakub Twardowski wywalczyła 5 miejsce. Faron miała ostatnią zmianę.

– To był bardzo ciężki bieg -powiedziała Faron. Chłopaki oddali mi sztafetę na 2 miejscu, no niesamowici są! Ale wszyscy wiedzieliśmy, że nie jestem w stanie tego utrzymać. Miałam walczyć, żeby nie dać się dogonić jak największej liczbie drużyn. Skończyliśmy 5, obstawialiśmy 6, więc jest super! Mamy zapewnione stypendium z Piotrkiem, co jest dodatkowym plusem.

Swojej radości nie krył także Piotr Garbowski startujący w grupie niewidomych i niedowidzących, który w sztafecie musiał pobiec dwa razy. Dla niego stypendium to szansa na kontunuowanie sportowej kariery.

– Mimo swojego wieku mam serce zdolne jeszcze do wszystkiego i najlepszego przewodnika na świecie! – powiedział tuż po dobiegnięciu na metę.

Bardzo dobrze duet Piotr Garbowski / Jakub Twardowski wypadł także w biegu na 20 km klasykiem, gdzie uplasowali się na 7 pozycji. Wcześniej zawodnicy dwukrotnie kończyli rywalizację na pechowej w tym przypadku 9 pozycji – w sprincie na 1500 m i w długim biegu biathlonowym na 15 km.

– Jest ciężko, nawet bardzo – przyznawał wtedy 46-letni Garbowski. W każdym starcie dajemy z siebie wszystko, ale świat jest o krok przed nami. Gdybyśmy mieli troszkę więcej szczęścia, którego nam brakuje, to plan byłby zrealizowany już w pierwszych startach, ale nie poddajemy się.

Kamil Rosiek (Start Nowy Sącz), nasz jedyny zawodnik startujący na siedząco w grupie LW12 wykonał plan minimum, czyli zajął 8 miejsce w sprincie na 1000 m. Plan minimum to stypendium, które pozwoli kontynuować sportową karierę, dlatego na nie krył zadowolenia.

– Ucieszyłem się prawie jakbym zdobył medal. Szkoda, że bieg półfinałowy to było jedyne kilka minut, kiedy narty jechały mi naprawdę przyzwoicie. Jeśli chodzi o biathlon, to brakuje tej formy strzeleckiej, jaką miałem na igrzyskach, za to biegowa jest na znacznie wyższym poziomie. Po złamaniu ręki już nie ma praktycznie śladu, ale zawody jeszcze się nie skończyły. Później będzie trzeba wyciągnąć wnioski, przeanalizować, co było dobre, a co złe i zrobić wszystko, by w przyszłości było lepiej.

Drugi duet Łukasz Kubica z przewodniczką Eweliną Marcisz (Start Bielsko-Biała), którzy rozpoczęli współpracę właśnie w tym sezonie, kończyli rywalizację w drugiej dziesiątce stawki. Marcisz, reprezentantka Polski podczas Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu, w tym sezonie pucharowym zadebiutowała w roli asystentki trenera Wiesława Cempy (też nowa postać w zespole) i przewodniczki Łukasza Kubicy.

– Pierwszy PS wypadł w naszym wykonaniu najlepiej – przyznała Ewelina Marcisz. Każdy następny start powodował, że nasze występy były coraz to słabsze i słabsze. Łukasz to zawodnik, który się stara i widać, że chce, aczkolwiek nie przekłada się to na wyniki tak jak powinno i jak tego oczekujemy. Trenuje sumiennie, wydaje się, że ruszyliśmy do przodu, lecz gdy przychodzi start, to ewidentnie wyniki nie odzwierciedlają pracy wykonanej przez Łukasza w okresie letnim, gdzie naprawdę wyglądało to już całkiem nieźle.

Reasumując, biało-czerwonych na podium zabrakło, ale też był to nowy sezon pracy w zupełnie nowym teamie, z nowymi trenerami.

– Mam już wiele pomysłów, wizji i planów na przyszły sezon, aby zmienić pewne rzeczy, a inne udoskonalić – zapewnia Marcisz. Myślę, że jeśli tylko będzie współpraca, to wszystko może zostać zrealizowane. Tak naprawdę mamy wspólny cel, którym są jak najlepsze występy naszych podopiecznych oraz satysfakcja z wykonywanej, ciężkiej pracy.

Teraz przed zawodnikami jeszcze finał zawodów Pucharu Świata, który odbędzie się w Sapporo.

Zobacz galerię…

pr, fot. Fanpage Paraolimpijski Biathlon i Narty Biegowe

Data publikacji: 25.02.2019 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również