Srebro i brąz parakajakarzy na mistrzostwach Europy! Ale medale to nie wszystko

Mateusz Surwiło zdobył srebro, a Katarzyna Kozikowska brąz podczas Mistrzostw Europy w Parakajakarstwie, które w dniach 13-16 czerwca br. odbywały się w węgierskim Segedynie. Medale to jednak nie wszystkie dobre wiadomości.

– To bardzo dobry wynik, zdecydowanie. Startowały tutaj trzy osoby, które mają kwalifikacje na igrzyska, czyli Kasia Kozikowska, Monika Kukla i Mateusz Surwiło – mówi Renata Klekotko, trenerka główna Kadry Narodowej w Parakajakarstwie. – Kasia ma medal, bo była trzecia, Mateusz też, bo był drugi. Monika była piąta, trochę się pogubiła w wyścigu, ale nie można mieć wszystkiego. Trzeba być wdzięcznym za to, co jest, i bardzo się cieszę, że z takim wynikiem wracamy.

Mateusz Surwiło zdobywając srebrny medal w konkurencji KL3, za Hiszpanem Juanem Valle, wyprzedził trzeciego Rona Haleviego z Izraela o 0,314 sek. Katarzyna Kozikowska, finiszując w konkurencji KL3 za Hiszpanką Araceli Menduiñą, do drugiej na mecie Francuzki Nélii Barbosy straciła 0,097 sek., a czwartą Niemkę Felicię Laberer wyprzedziła ledwo o 0,033 sek. Z kolei w konkurencji VL3 Monice Kukli do brązowego medalu zabrakło 0,634 sek. Na szóstym miejscu wyścig ukończyła Justyna Regucka, a w tej samej konkurencji wśród mężczyzn 0,316 sek. od medalu dzieliło Roberta Wyderę, który ostatecznie był czwarty.

– To zawsze jest tak, że niewiele brakuje – tłumaczy Renata Klekotko. – W wyścigu na 200 metrów wystarczy jedna pomyłka, jakiś słabszy start albo po prostu nie jest to dyspozycja dnia i tak się dzieje. Tam nie ma czasu na nadrabianie, nie ma kiedy.

To dlatego na metę wpada się czasem dosłownie o parę centymetrów przed rywalem.

– To jest tak naprawdę niezauważalne, gdy ktoś ogląda z boku, z toru – dodaje Katarzyna Kozikowska. – Ja cały czas z tą Niemką, która była czwarta, na zmianę się ścigamy. Raz ona wjeżdża szybciej, raz ja, więc cieszy mnie to, że tym razem to ja byłam szybsza.

Katarzyna nie ukrywa swojego zaskoczenia brązowym medalem.
– Totalnie się tego nie spodziewałam, widzę, że zrobiłam bardzo duży progres ostatnio, więc to mnie bardzo cieszy – podkreśla. – Mistrzostwa Europy były takim trochę sprawdzianem. Nie przygotowywaliśmy się bezpośrednio pod te wyścigi, więc tym bardziej cieszy, że forma jest coraz lepsza. Teraz ciężka praca przede mną przez kolejne dwa miesiące, no i zobaczymy, jak to będzie.

Równorzędny cel
Reprezentanci na igrzyska w Paryżu nie zawiedli, jednak trenerkę polskiej kadry po mistrzostwach Europy cieszy jeszcze jedno.

– Na Węgry pojechaliśmy bardzo szerokim składem, bo mieliśmy dziewięcioro zawodników, najwięcej w dotychczasowej historii startów naszej reprezentacji, w tym czterech debiutantów – podkreśla Renata Klekotko. – To, aby pojawiały się nowe twarze, to jest nasz punkt numer 2. Punkt numer 1, to żeby zabezpieczyć seniorów, olimpijczyków na igrzyska. Ale żeby mieć zawodników na Los Angeles w 2028 roku, to już teraz musimy ich szukać. Jest to nasz być może równorzędny cel z przygotowaniami kadry A, żeby znaleźć nowych, chętnych i zdolnych ludzi, którzy będą chcieli startować i rozwijać się.

Jednym z tych nowych ludzi jest Patryk Dąbrowski z Choszczna, który w debiucie, po dwóch wyścigach w konkurencji VL2 awansował do finału i zajął w nim ósme miejsce, wyprzedzając na mecie reprezentanta gospodarzy, Tamasa Juhasza.

– Choszczno oszalało – komentuje Renata Klekotko. – W jego miejscowości ludzie z roboty wychodzili, żeby na telefonach oglądać transmisję. Wszedł do finału, choć szczerze mówiąc nikt by na niego wcześniej nie stawiał. Teoretycznie w pierwszym wyścigu miał odpaść i tyle jego przygody na arenach europejskich, a on walczył bardzo dzielnie, wszedł do finału i też w tym finale nie był ostatni. Ma bardzo krótki staż, więc wielkie zaskoczenie, ale jego wynik cieszy na równi z medalami.

Chętni poszukiwani
Procentuje coraz lepsza współpraca z trenerami klubowymi z różnych miejsc w Polsce. To jest największe wyzwanie, żeby osoba z niepełnosprawnością, która chciałaby rozpocząć przygodę z parakajakarstwem, mogła trenować jak najbliżej miejsca zamieszkania. Trenerzy, którzy pracowali dotąd wyłącznie z zawodnikami pełnosprawnymi, nie zawsze są gotowi na takie nowe wyzwanie.

– Największą barierą, aby w to wejść, jest to, że trenerzy się boją, bo nie wiedzą, jak się za to zabrać, jak z takim zawodnikiem pracować, co może, czego nie może, co wypada, czego nie wypada. To są takie opory – tłumaczy Renata Klekotko. – Ale nie oszukujmy się, gdzie oni się mają do tego przygotować? To jest naturalna kolej rzeczy. Ja sama dokładnie przez to samo przechodziłam.

Dlatego trenerka naszej kadry, wraz z Jakubem Tokarzem, mistrzem paralimpijskim z 2016 r., nie wahają się i jadą tam, gdzie trzeba pomóc. Zjeździli już kawał Polski, ale dzięki temu w różnych miejscach kraju pojawiają się nowi zawodnicy i kluby, które zaczynają szkolić zawodników z niepełnosprawnościami. W tym także i tych, którzy wrócili do kajakarstwa. Jak Natalia Wojciechowska, która kiedyś uprawiała tę dyscyplinę wyczynowo, a niedawno dała się namówić na ciąg dalszy wśród osób z niepełnosprawnościami i na mistrzostwach w Segedynie zajęła w finale konkurencji KL3 ósme miejsce.

– Jesteśmy otwarci na współpracę z nowymi trenerami, z potencjalnymi zawodnikami, osobami z niepełnosprawnościami, które by chciały wejść w temat parakajaków i nawet jeżeli nie wiedzą, dokąd pójść, niech się odezwą – zaznacza Renata Klekotko.

Można się skontaktować poprzez fanpage na Facebooku Paracanoe Team Poland lub profil Kadry Narodowej w Parakajakarstwie na Instagramie. Do dyspozycji są także kontakty do samej trenerki Renaty Klekotko, czyli adres mailowy: renata_klekotko@interia.pl oraz numer telefonu: 603 083 467 (warto napisać choćby SMS-a).

– Nie ma co się bać, my nie gryziemy – śmieje się trenerka naszej kadry. – Jesteśmy bardzo otwarci na to, żeby ta nasza parakajakowa rodzina rosła w siłę.

Info i fot. PKPar

Data publikacji: 25.06.2024 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również