XI Ogólnopolski Integracyjny Miting Pływacki im. Maćka Maika

XI Ogólnopolski Integracyjny Miting Pływacki im. Maćka Maika

Już jedenasty raz na basenie MOSiR w Tychach odbył się Miting Pływacki poświęcony upamiętnieniu wybitnego tyskiego pływaka Maćka Maika, medalisty Igrzysk Paraolimpijskich Sydney 2000 (zdobył tam złoty medal i dwa srebrne), a także multimedalisty mistrzostw Europy i mistrzostw świata.

Był posiadaczem wielu rekordów świata, niektóre z nich zostały pobite całkiem niedawno. Odszedł na zawsze nie ukończywszy 19. lat…

W weekend 20 i 21 października niepełnosprawni i pełnosprawni pływacy z całej Polski, w każdym wieku, startowali na dystansach 50 m i 100 m w stylu dowolnym, klasycznym, grzbietowym i motylkowym, 100 m i 200 m stylem zmiennym oraz 400 m stylem dowolnym w kategorii chłopców i dziewcząt.

Dzieci pełnosprawne były podzielone na cztery grupy wiekowe, natomiast zawodnicy z niepełnosprawnościami na grupy uwzględniające rodzaj i stopień niepełnosprawności, zgodnie z przepisami IPC oraz PZSN Start, bez podziału na grupy wiekowe.

Zawody jak zwykle przyciągnęły kluby i zrzeszenia z całej Polski. Na czepkach, ręcznikach, strojach a nawet kółkach wózków inwalidzkich widać było loga IKS AWF Warszawa, LKS Gol Start Częstochowa, Start Tarnów, DSS Kraków, Delfin Cieszyn, PSP Swim Płock, ICSiR Start Lublin. Licznie reprezentowane były kluby z bliższych miejscowości – Katowic, Rudy Śląskiej, Oświęcimia, Mikołowa, Chorzowa i naturalnie Tychów.

XI Ogólnopolski Integracyjny Miting Pływacki im. Maćka Maika został dofinansowany ze środków PFRON, a także ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, Urzędu Miasta Tychy i środków własnych organizatora WSSiRN Start Katowice.

Pływanie prawdziwie integracyjne

Zawodnicy wskakują do wody, płyną jak burza, niemal równocześnie tną wodę. Również pływacy z porażeniami, czasami bez kończyn, niewidomi. Niektórzy nie skaczą ze słupków startowych, startują z wody, wkładani do niej prosto z wózka. Płyną z równie wielkim zaangażowaniem jak ci bardziej sprawni, być może z większymi między sobą odstępami. Bywa, że jedni są już po nawrocie, a ktoś inny z wielkim mozołem, ale niezrażony, pokonuje swój pierwszy odcinek i jest dopiero w jego połowie… Ale czy to najważniejsze?

Jeden z pełnosprawnych powiedział: – Wie pani, niejednokrotnie nie jest to może wzorcowy styl, bo ciało nie pozwala, ale to tylko ciało. Czasami znosi kogoś uparcie w jedną stronę, do liny, a on się nie poddaje, koryguje to i płynie dalej. I znowu do tej liny… Albo widzę na brzegu dzieciaka na wózku, nie potrafi się poruszać, wkładają go do wody, a on fruwa! Staram się o tym pamiętać, kiedy na treningach jest mi ciężko. Jestem tu trzeci raz i zawsze się czegoś nauczę, coś z tych obserwacji wyciągnę.

Styl może i niedoskonały, ale przestrzegania przepisów skrupulatnie pilnują sędziowie, stojąc przy każdym torze przy starcie i przy nawrocie – pilnując, czy jest jakikolwiek kontakt ze ścianą, czy nie trzeba przyznać zawodnikowi punktów karnych.

Zresztą cała organizacja mityngu stała jak zawsze na najwyższym poziomie, począwszy od natychmiastowego wyświetlania nazwisk i czasów kolejno dopływających na elektronicznej tablicy (brawo megatiming!), a skończywszy na tym, że biuro zawodów zawsze zdąży na czas wypisać kilkaset dyplomów.

Z podziwem można było obserwować migowy i bardzo skuteczny sposób komunikowania się prezesa katowickiego Startu Piotra Szymali z komentatorem zawodów, usadowionym na balkonie. Poszłam sprawdzić jak to możliwe. Obok komentatora siedział po prostu jeden z wolontariuszy Startu, to on natychmiast i bezbłędnie odczytywał gesty prezesa. Zresztą ci wolontariusze dali popis wzorcowej pracy nie tylko przy organizacji Mitingu Maika, ale chociażby podczas niedawnych Mistrzostw Europy w Goalball w Chorzowie i wielu innych imprezach.

Basen w tym roku wyglądał dość nietypowo – cały był ozdobiony ogromnymi pękami balonów z logiem Mitingu. Podarowała je firma Balonolandia; bardzo się podobały, zwłaszcza młodszym uczestnikom.

Przyjaciele Maćka są tu zawsze

Będąc na tyskich zawodach po raz kolejny rozpoznajemy już część osób, trenerów, uczestników. Trenerkę grupy wykonującej akurat pamiątkowe zdjęcie, z medalami i dyplomami też już znam „z widzenia”. To drużyna Startu z Tarnowa i Aneta Michalska-Perkowska, wiceprezes Zarządu.

– Widzę tu Panią co roku.
Aneta Michalska-Perkowska: – Jestem za każdym razem na mityngu Maćka Maika, ponieważ z nim trenowałam. Były czasy, kiedy razem u trenera „Kuby” (Mirosław Jakubczyk – przp. NS) pływaliśmy, zdobywaliśmy medale, trofea na arenach międzynarodowych. Mnie na Igrzyskach Paraolimpijskich w Sydney też się udało, nie tak jak Maćkowi, bo to był najlepszym pływakiem w historii, wiadomo, ale brązowy medal na 400 m kraulem zdobyłam, to są pamiętne chwile. Teraz się spotykamy, jesteśmy przyjaciółmi, wspominamy te nasze cudowne lata, kiedy trenowaliśmy, kiedy wyjeżdżaliśmy na zgrupowania, obozy, tak sobie właśnie każdego roku o tym przypominamy. Już teraz niektórzy z dziecięcymi wózkami przyjeżdżają, żonami, mężami. Myślę, że w następnym roku również się uda przywieźć mojego skarba, dwuletnią Lenkę, za rok będzie mieć prawie trzy, tak że na pewno też tu będzie. I będziemy każdego roku pamiętać, żeby na tych zawodach i wystartować i powspominać naszego przyjaciela Maćka.

– W przerwach widać między trenerami, sędziami tę sympatię, zażyłość…
AM-P: – Tak, znamy się tyle lat, wychowywaliśmy się wspólnie…

– Sporo medali z tego Mitingu widzę…
AM-P: – Medali zdobyliśmy kilkanaście, zawodnicy poprawili rekordy życiowe. I nasz najmłodszy pływak, sześciolatek zdobył trzy medale, tak że jako trener mogę tylko się cieszyć, że tak fajnie nam idzie. Wszyscy szczęśliwi, radośni, rodzice, mamy, też zadowolone, bo przyjeżdżają mamy dzieciaków jeżdżących na wózkach, które wymagają większej pomocy. Ci sprawniejsi już sami sobie radzą, bo większość drużyny jeździ na wózkach. Pozdrawiamy Czytelników „Naszych Spraw” i do zobaczenia za rok.

Zamiast epilogu

W jednym z wywiadów po zdobyciu trzech medali na Paraolimpiadzie w Sydney Maciek Maik mówił: – Czuję się spełniony. Moja wyobraźnia jest nasycona sukcesami. O medalu marzyłem od wielu lat. Cieszę się, że cała praca, jaką włożyłem w treningi, nie poszła na marne. Wykorzystałem swoją szansę, wszystko poszło w dobrą stronę. Teraz chcę być jeszcze lepszy. Nie mogę nikogo zawieść. Jestem jeszcze młody i będę startował na jeszcze kilku paraolimpiadach. W Atenach na pewno. Myślę, że na trzech olimpijskich krążkach nie poprzestanę. Mój apetyt jest dużo większy.

Nie zdołał nasycić tego apetytu, życie potoczyło się inaczej…

Zobacz galerię…

Ilona Raczyńska, fot. Grzegorz Halor

Data publikacji: 10.11.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również