Życie kołem się toczy...
Piotr Czarnota poruszający się na wózku jaworznianin, nawrócony Ślązak. Zawodowo związany z kolejami. Podróżnik, społecznik prowadzący profil na FB profil „Zycie kołem się toczy by Piotr Czarnota", w którym pokazuje jak można aktywnie spędzać czas mimo swojej niepełnosprawności.
Wolny czas spędza bardzo aktywnie, zimą można go spotkać na pływalni lub na stoku narciarskim, natomiast w wiosnę lub lecie – podczas biegów ulicznych oraz nad jeziorem gdy uprawia sit wakeboard. W kwietniu rusza na samotną wyprawę „Życie kołem się toczy do Santiago de Composteli”, w której ponad 300 km zamierza pokonać na wózku. „Nasze Sprawy” objęły ją patronatem medialnym i o niej będzie ta rozmowa.
„Nasze Sprawy”: – Skąd pomysł na taką wyprawę / pielgrzymkę? Wyczyn? Potrzeba duchowa? Chęć poznania nowego kawałka świata i nowych ludzi? Czy i co zamierza Pan przez to osiągnąć?
Piotr Czarnota: – Dobre pytanie. Kapuściński w „Podróżach z Herodem” napisał :Podróż nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca.
Podobnie jest ze mną. Staram się często podróżować, często planować wyprawy nawet takie, które mogą się spełnić w odległej perspektywie czasowej. Postawienie pytania dlaczego, ma tutaj ogromne znaczenie, ponieważ powód daje mi siłę oraz chęć do sprostania trudom. Niemniej przyczyn mojej wyprawy jest kilka i każdy z nich jest równie ważny, ale potrzeba duchowa wysuwa się na pierwszy plan. Niektóre intencje, w których idę chcę zachować dla siebie. Ale jedną, którą mogę się podzielić jest chęć dedykowania wyprawy dwóm osobom mi bardzo bliskim, które nie tak dawno rozpoczęły leczenie i wierzę, że poprawi to ich stan zdrowia. I z wiarą w te osoby chcę dotrzeć do celu.
NS: – Jaki przebieg będzie miała trasa? Jakie przewiduje Pan dzienne przebiegi?
P.C.:- Pielgrzymkę do Santiago rozpoczyna się z miejsca startu, a więc ja wyruszam z Jaworzna. Mam do pokonania prawie 3 tys. km. Z Krakowa lecę do Madrytu, stamtąd jadę pociągiem do Leon. A z Leon rozpocznę główną część wyprawy. Do pokonania mam 332 km, które chcę pokonać na swoim wózku wraz z doczepioną dostawką, która zapewni mi większy komfort podróży. Mój plan konsultowałem z księdzem z Zgromadzenia Księży Marianów, który przebywa w ośrodku dla pielgrzymów znajdującym się niedaleko Santiago. Nie chcę zakładać ile dziennie będę pokonywał z uwagi na specyfikę terenu. Wiem że jednego dnia jestem w stanie pokonać nawet 50 km, ale następnego dnia tylko 10. Podkreślę, że celem wyprawy nie jest sam fakt pokonania trasy.
NS: – W jaki sposób i jak długo przygotowuje się Pan do tej eskapady? Co – prócz rzeczy osobistych – zamierza Pan zabrać z sobą?
P.C.: – Pierwsze zapiski wskazujące na moje przygotowania do tej wyprawy miały miejsce w październiku 2014 r. Jednak myślałem o niej o wiele wcześniej. Początkowo miałem jechać samochodem a ostatni etap pokonać na wózku, ale zrezygnowałem z tej opcji z uwagi na koszty oraz wydłużony czas. Chcę mocno ograniczyć liczbę rzeczy, które zabiorę z sobą aby nie obciążały mnie i nie powodowały opóźnień. Z uwagi na liczne schroniska po drodze wiem, że niektóre produkty można kupować na bieżąco, to plus, ale na pewno będę musiał doposażyć swoją dostawkę w dodatkowy bagażnik oraz torby. Trasa prowadzi wielokrotnie przez wzniesienia a to duży minus, dlatego im lżej, tym lepiej dla mnie. Tym muszę się kierować:)
NS: – Ekspedycja ma być samotna, co niesie z sobą pewne ryzyko. Co z serwisem w przypadku awarii wózka? Pan z niego nie zejdzie by go naprawić. Gdzie noclegi, co z wyżywieniem?
P.C.: – – Ekspedycja nie będzie samotna, będzie mi towarzyszył anioł stróż. Jako człowiek wierzący oddaję się w tej pielgrzymce patronowi jakim jest św. Piotr Apostoł. Świadomy jestem zagrożeń, ale świadomy też tego, iż w ubiegłym roku 71 osób na wózkach pokonało tę trasę. Zatem jeśli oni dali radę to dlaczego nie ja? Poza tym wiem, że mogę liczyć na pomoc innych pielgrzymów. Kilkakrotnie do tej pory decydowałem się na samotne podróże po Europie i na szczęście nic mi się nie stało, wierzę, że i tym razem będzie wszystko OK.
Co do serwisu wózka to będę przygotowany mając podstawowy sprzęt. Jeśli pojawi się grubsza awaria to wtedy będę szukał rozwiązań. Będę miał kontakt do organizacji pozarządowych z tamtego regionu w razie „W”. Noce będę spędzał w schroniskach, które rozsiane są po drodze.
NS: – Czy zna Pan jez. hiszpański, choćby w stopniu podstawowym? Nie obawia się Pan bariery językowej?
P.C. – W całym roku 2015 Camino de Santiago przeszło ok 230 tys. osób z czego 35 proc. stanowiły inne nacje niż Hiszpanie. Można wiec przyjąć, iż wiele osób, które decydują się na przejście trasy nie zna tego języka. Nie znam i ja. W 2014 r. odwiedziłem Hiszpanię i z doświadczenia mojego wynika, że posługiwanie się językiem angielskim wystarczy do tego, aby się nie zgubić w tym kraju:) Tylko w zeszłym roku miałem przyjemność odwiedzić Izrael, Litwę, Chorwację, Czechy, a nie posługuję się językiem żadnego z tych krajów. Dałem radę:) Śmiesznie było w Izraelu gdzie mój akcent był odbierany jako rosyjski. Na koniec proszę wszystkich wierzących o modlitwę, natomiast tych nie wierzących o trzymanie kciuków i śledzenie mojego profilu na FB „Zycie kołem się toczy by Piotr Czarnota”.
Rozmawiał Ryszard Rzebko
fot. archiwum Piotra Czarnoty
Data publikacji: 21.01.2016 r.