Nowa ustawa o osobach z niepełnosprawnością to cel min. Wdówika

Nowa ustawa dla osób z niepełnosprawnością i ujednolicenie systemu orzekania to główne kierunki działań, na które wskazał PAP pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Paweł Wdówik. Społeczeństwo powinno przestać postrzegać osoby niepełnosprawne w kategoriach medycznych – powiedział.

PAP: Jak pan zareagował na propozycję objęcia funkcji pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych?

Paweł Wdówik: Chciałbym zacząć od tego, że kiedy zostałem powołany na ten urząd, osoby niepełnosprawne z różnych organizacji kontaktowały się ze mną i mówiły, że to jest naprawdę dobra zmiana, bo po 30 latach na stanowisku pełnomocnika rządu pojawiła się osoba z niepełnosprawnością. To daje ludziom nadzieję. Jestem świadomy tego wyzwania. Nie jestem człowiekiem, który trafił na to stanowisko z klucza politycznego. Jestem tu ze względu na swoje wieloletnie zaangażowanie na rzecz równych praw osób z niepełnosprawnością.

PAP: Jak pan chce przełożyć swoje doświadczenie na pracę na tym stanowisku?

P.W.: Moim głównym celem jest stworzenie ustawy, która będzie obejmowała wszystkie obszary związane z życiem osób z niepełnosprawnościami. Chciałbym, żeby ta ustawa odzwierciedlała założenia Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych, żeby dawała obywatelom z niepełnosprawnością prawo do pełnego udziału w życiu społecznym we wszystkich jego wymiarach. To jest ochrona zdrowia, transport, wypoczynek, edukacja – w tym system wsparcia dla szkół, dostęp do kultury i zatrudnienie. Zakładam, że w ciągu czterech lat uda się to osiągnąć.

Obecnie funkcjonujemy w rzeczywistości wyznaczanej przez ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Ten akt prawny ogranicza osobę niepełnosprawną do roli świadczeniobiorcy potrzebującego rehabilitacji i ustawia szczyt jej możliwości na poziomie pracownika. A to nie jest prawda. Taka wizja osoby niepełnosprawnej jest archaiczna.

PAP: W informacjach na pana temat można przeczytać, że jest pan zwolennikiem amerykańskiej ustawy Americans with Disabilities Act (Ustawa o niepełnosprawnych Amerykanach) z 1990 r. Czy na niej chciałby się pan wzorować?

P.W.: Byłem w Stanach Zjednoczonych w czasie, kiedy prezydent George Bush podpisywał tę ustawę. Było to wielkie wydarzenie dla osób niepełnosprawnych w USA. Jak się pobędzie w Stanach przez dłuższy czas, to człowiek zaczyna odczuwać, na czym polega różnica w podejściu otoczenia, instytucji, osób pełnosprawnych do mnie – człowieka z niepełnosprawnością.

Mogę podać przykład. Poszedłem kiedyś na pocztę, by wysłać list do rodziców. Nauczony polskim doświadczeniem podszedłem do okienka bez kolejki. Pani w okienku zwróciła uwagę, że do obsługi czeka jeszcze kilka osób. Odpowiedziałem, że przecież jestem niepełnosprawny, na co pani odparła: „Wszyscy to widzimy, ale jest pan takim samym obywatelem jak inni i nie widzę powodu, dla którego miałby pan być obsłużony w pierwszej kolejności”. Była to dla mnie duża nauka. W Polsce taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.

PAP: Czyli chodzi o zmianę w myśleniu?

P.W.: Społeczeństwo powinno przestać postrzegać osoby niepełnosprawne w kategoriach medycznych jako osoby, które trzeba przywrócić do aktywności. Chciałbym zaprzeczyć jednocześnie opiniom, które pojawiały się ostatnio w kontekście mojej osoby, że mam wyłącznie równościowe podejście do wsparcia osób niepełnosprawnych. To nie jest prawda. Rzeczywiście pracowałem do tej pory w środowisku, gdzie osób całkowicie niesamodzielnych prawie nie było, ale mam świadomość, że teraz odpowiadam za program państwa wobec wszystkich obywateli. Chciałbym uspokoić wszystkie osoby, które miały takie obawy. Będę pamiętał o tych grupach.

PAP: Chciałby pan być rzecznikiem osób niepełnosprawnych?

P.W.: Kiedy pracowałem na Uniwersytecie Warszawskim jako kierownik biura do spraw osób niepełnosprawnych, zawsze podkreślałem, że nie jestem rzecznikiem osób niepełnosprawnych, tylko reprezentuję władze uczelni. Nie jestem przedstawicielem mniejszości czy większości, mnie umocował rektor. Tak samo myślę o swojej pracy tutaj. Mnie umocował tu premier, żebym stworzył pewną politykę państwa wobec osób niepełnosprawnych. Oczywiście ona ma odpowiadać potrzebom osób z różnorakimi niepełnosprawnościami i być nastawiona na to, żeby czuły się obywatelami tej samej kategorii co wszyscy inni.

PAP: W amerykańskiej ustawie jest mowa m.in. o darmowych urządzeniach pomocnych osobom z niepełnosprawnością słuchu, wzroku lub mowy. Chodzi m.in. o słuchawki, monitory z wideotekstem, urządzenia czytające. Czy udałoby się wprowadzić taki pomysł w Polsce?

P.W.: Z całą pewnością będzie to przedmiotem moich działań. Obecnie w ramach PFRON można się ubiegać jedynie o częściowe dofinansowanie takich sprzętów. Np. jeśli ktoś potrzebuje notatnika brajlowskiego, to musi zapłacić jakiś procent jego ceny. Takie notatniki kosztują w najprostszej wersji 10-12 tys. zł, a w lepszej ponad 20 tys. Zapłacenie nawet 10 proc. takiej kwoty to są istotne pieniądze. Ponadto przydział tych urządzeń pozostawia wiele do życzenia, bo co województwo, to inne kompetencje komisji przyznających ten sprzęt. Na pewno trzeba to zmienić.

Planuję także zmiany w obecnie obowiązujących programach wsparcia osób niepełnosprawnych, np. w opiece wytchnieniowej, usługach opiekuńczych czy asystencji osobistej. Chciałbym, żeby te programy były łatwiej dostępne i nie były powiązane z koniecznością uzyskania tzw. decyzji administracyjnych wydawanych przez samorządy. Obecnie jest tak, że jeśli jakiś samorząd nie realizuje danego programu, to osoba niepełnosprawna nie ma jak z niego skorzystać. To jest niesprawiedliwe. W przyszłym roku te programy będą w zupełnie innej wersji.

PAP: Czy także wzorem amerykańskiej ustawy chciałby pan wprowadzić instytucję rzecznika praw osób niepełnosprawnych, do którego te osoby mogłyby się zwracać z problemami dyskryminacji?

P.W.: W USA ten urząd nosi nazwę compliance officer. W Polsce nie ma takiej instytucji, ale definitywnie ona się pojawi. Myślę, że powinna być usytuowana np. przy rzeczniku praw obywatelskich. To nie mogę być personalnie ja, czyli pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, ponieważ ja reprezentuję państwo i jestem stroną. Nie byłbym obiektywny w rozstrzyganiu, czy pewne rozwiązania są dyskryminujące, czy nie. Taka funkcja będzie ujęta właśnie w ramach nowej ustawy dotyczącej osób z niepełnosprawnością. Jednak zanim ta ustawa wejdzie w życie, potrzebne jest stworzenie spójnego systemu orzekania o niepełnosprawności.

PAP: To reforma, na którą osoby z niepełnosprawnościami czekają od wielu lat.

P.W.: To trudny temat, ale jego realizacja jest bardzo ważna. Mam nadzieję, że uda się to wdrożyć znacznie szybciej niż wspomnianą ustawę. To jest o tyle ważne, że ustawa o niepełnosprawności będzie de facto wdrożeniem zapisów Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Musimy zadbać o to, by orzecznictwo było zgodne z Konwencją ONZ.

PAP: Czy zakłada pan sobie konkretne terminy na przyjęcie tych rozwiązań?

P.W.: Terminem na pewno jest obecna kadencja rządu. Natomiast ja codziennie jestem zaskakiwany ilością rzeczy, którymi muszę się zająć. To są bieżące sprawy, które wymagają moich decyzji. Poza tym chciałbym spotykać się z ludźmi. Dlatego w pierwszy i trzeci poniedziałek miesiąca będę pełnił dyżury dla interesantów. Każdy kto będzie chciał się ze mną spotkać, po wcześniejszym zapisaniu, będzie mógł to zrobić.

Tak jak już mówiłem, dla mnie najważniejsze jest opracowanie ustawy dotyczącej osób niepełnosprawnych, stworzenie systemu orzecznictwa, ale także prawo do życia osób niepełnosprawnych. Chodzi o zmianę przepisów dotyczących aborcji eugenicznej.

PAP: Nie boi się pan poruszać tego tematu?

P.W.: To jest oczywiste, że forsując takie rozwiązanie w tej chwili, przy takim poziomie wiedzy społeczeństwa o niepełnosprawności, będziemy tylko konfliktować. Najpierw musimy udowodnić, że dajemy wsparcie rodzinom, matkom, że kobieta i jej sytuacja nie jest nam obojętna. A potem możemy mówić o zmianach. Społeczeństwo boi się niepełnosprawności, choć według mnie jest sytuacją niedopuszczalną, że nawet wada wzroku może być powodem do przeprowadzenia aborcji. Mnie, jako osobę niewidomą, to osobiście obraża, bo jestem człowiekiem szczęśliwym, który spełnia się w życiu.

Rozmawiała Karolina Kropiwiec (PAP), fot. MRPiPS

Data publikacji: 30.01.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również