Za nami VI Kongres Osób z Niepełnosprawnościami, któremu towarzyszyło hasło „Za niezależnym życiem”. Dyskusję poprzedziła emisja przejmującego materiału filmowego nt. sytuacji mieszkańca DPS-u w dobie pandemii. Wiele wskazuje, że deinstytucjonalizacja znajdzie się w zakresie odpowiedzialności wiceministra Pawła Wdówika. Zwieńczeniem wydarzenia było przyjęcie Uchwały.
24 października odbył się VI Kongres Osób z Niepełnosprawnościami. To oddolna inicjatywa, która jest realizowana przez koalicję organizacji pozarządowych działających na rzecz OzN. W latach 2015-2019 przedstawiciele środowiska spotykali się w Warszawie. W tym roku wydarzenie zostało zorganizowane w formie zdalnej. Przesądziła o tym pandemia. I to właśnie jej wpływ na sytuację osób z niepełnosprawnościami był tematem przewodnim debaty.
Jak na wstępie zaznaczył przewodniczący Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami dr Krzysztof Kurowski, okres ten przyniósł nowe problemy dla środowiska, ale też uwypuklił te istniejące od dawna. Pewne procesy, które są wskazywane od lat, stały się niezbędne. I te kwestie powróciły w panelu dyskusyjnym „Osoby z niepełnosprawnościami w czasie pandemii”.
Natomiast wprowadzenie do debaty stanowił materiał filmowy, będący krótką rozmową z panem Tomaszem. Ten mieszkaniec DPS-u zwrócił uwagę na wprowadzone ograniczenia, w tym zakaz opuszczania placówki. Podkreślił, że czuje się ograniczony, omijają go ważne sprawy. Nie może wychodzić do sklepu czy na terapię. Już miał grać w teatrze. Stwierdził, że jego prawa są trochę naruszane.
– Moje marzenie: żeby wyjść z tego DPS-u do ludzi trochę, nie siedzieć pół roku zamkniętym. Nie mogę nic tu robić. Już głupieję tu. A moje największe marzenie: wynająć sobie dom i próbować żyć po ludzku jak każdy człowiek – powiedział na zakończenie rozmowy.
Dramaty pandemii
– To jest szalenie przygnębiające – stwierdził po emisji filmu Paweł Wdówik, sekretarz stanu w MRiPS i pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Dodał, że rodzi się pytanie o złoty środek, o rozwiązanie, które powinno być wdrożone. Dosyć łatwo szafuje się ograniczeniami wolności mieszkańców, argumentując to ratowaniem ich życia. Ale pojawia się kwestia, czy to rzeczywiście jest ratowanie życia, a nie jego odbieranie. Wiceminister zaznaczył, że nie podejmie decyzji o odgórnym zamknięciu WTZ. Mogą to zrobić wojewodowie czy kierownicy placówek. Natomiast domy pomocy społecznej nie zależą od niego.
– Jeśli wyobrazimy sobie sytuację, że ktoś jest w DPS-ie pozbawiony od wielu miesięcy kontaktu z najbliższą rodziną, to nie wiem, czy to nie jest większy dramat niż przechodzenie samej choroby – powiedziała Paulina Malinowska-Kowalczyk, doradca prezydenta RP ds. osób niepełnosprawnych. W swoim wystąpieniu podkreśliła, że cierpienie psychiczne takich osób jest także gigantyczne, a od niego bardzo zależy zdrowie fizyczne. Jak zaznaczyła, w marcu sytuacja wyglądała inaczej. Wówczas wszyscy chcieliśmy uniknąć scenariusza, który wydarzył się we Włoszech, Francji i w Hiszpanii. Ale ostatnie miesiące pozwoliły nam nieco oswoić się z koronawirusem.
Natomiast Anna Błaszczak-Banasiak z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich podkreśliła, że osoby z niepełnosprawnościami są zamknięte w DPS-ach nie od momentu pandemii. Do Biura RPO od lat docierają skargi, również dot. spraw podstawowych. Łatwo jest wpaść w pułapkę usprawiedliwienia wszystkiego koronawirusem.
– Mam wrażenie, że pewną miarą równości w państwach demokratycznych jest właśnie to, o czym ludzie marzą. Jeśli osoby w DPS-ach marzą o sprawach tak fundamentalnych jak własne mieszkanie czy możliwość uczestniczenia w kółku teatralnym, to dużo mówi o tym, jak daleko jesteśmy na drodze do równego traktowania – powiedziała ekspertka.
Problem dotyczy nie tylko domów pomocy społecznej, ale również innych instytucji, co zaznaczyła dr hab. prof. UKSW Katarzyna Roszewska z Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami. W dalszej części swojego wystąpienia przytoczyła statystyki dot. placówek całodobowych. W tych miejscach ryzyko zachorowań i zgonów jest znacznie większe. Ale państwo niewiele zrobiło, żeby to ograniczyć.
– W mojej głowie już rysują się scenariusze i optymizm w zakresie planowania i podchodzenia do deinstytucjonalizacji. Bo mamy ludzi, na których będziemy mogli się oprzeć, żeby te pierwsze pozytywne przykłady uruchomić. Oczywiście, to wymaga ogromnego trudu, nakładów, ale to jest do zrobienia – poinformowała Dorota Rybarska-Jarosz, dyrektor ROPS-u w Szczecinie.
Jak stwierdził Cezary Miżejewski ze Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych, musi być pewna zmiana systemowa, która uruchomi możliwość prawa wyboru. Człowiek powinien decydować, czy chce mieszkać sam, w instytucji czy z rodziną. Jednak bez woli politycznej, bez zdecydowanego podejścia, niewiele można zrobić.
Zmiany i skargi
Deinstytucjonalizacja znajdzie się najprawdopodobniej w zakresie odpowiedzialności Pawła Wdówika. Wiceminister poinformował, że wstępnie już zgłosił taką chęć. Jak przyznał, ma wystarczająco determinacji, ale działania nie mogą odbywać się bez ekspertów społecznych. Do niedawna koordynacją strategii deinstytucjonalizacji zajmowała się wiceminister Iwona Michałek. Ale 12 października została powołana na sekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii.
Deinstytucjonalizacja zaplanowana jest w kilku etapach. Najpierw tworzenie usług środowiskowych, co już się odbywa w formie pilotażu (opieka wytchnieniowa i asystencja osobista). W tym roku takie programy powtórzono dla samorządów, a równocześnie uruchomiono je dla organizacji pozarządowych. Tak będzie jeszcze w 2021 r. Natomiast resort chce, żeby w 2022 r. usługi te zostały wpisane do obligatoryjnych zadań samorządów. Byłyby finansowane lub częściowo finansowane z Funduszu Solidarnościowego. Strategia zakłada rozwój usług środowiskowych, również spraw mieszkalnictwa. Ale w tych kwestiach potrzebna jest współpraca z JST oraz ich zaangażowanie. Na razie widać różnorodność na mapie kraju.
– My zakładamy, ostatnio wymieniałem uwagi na ten temat z ministrem Szwedem, który przejął odpowiedzialność za Departament Pomocy Społecznej, że w ciągu dziesięciu lat wykonamy te zasadnicze zadania dot. stworzenia systemu alternatywnych usług, co pozwoli na stworzenie oferty alternatywnej dla DPS-ów – podkreślił Paweł Wdówik.
Wiceminister zaznaczył, że dociera do niego dużo informacji o biedzie rodziców z powodu błędnych orzeczeń o niepełnosprawności. W związku z tym podjął decyzję o przeprowadzaniu wyrywkowych kontroli orzeczeń. W tym celu został uruchomiony adres mailowy (orzecznictwo@mrips.gov.pl), służący do zgłaszania skarg w tym zakresie. Jednak nie należy się spodziewać, że wszystkie sprawy zostaną załatwione w szybkim tempie.
Lista żądań
Zwieńczeniem wydarzenia było przyjęcie Uchwały kończącej VI Kongres Osób z Niepełnosprawnościami. Jej zwolennicy domagają się stworzenia spójnej polityki w celu zapewnienia osobom z niepełnosprawnościami niezależnego życia. Pandemia boleśnie uwidoczniła skutki braku Strategii Deinstytucjonalizacji i niedostatki wsparcia w lokalnej społeczności.
Listę przedstawionych żądań otwiera zapewnienie systemowych rozwiązań ograniczających skutki pandemii w instytucjach, w których częstotliwość śmierci z powodu koronawirusa jest ponad 40 razy większa niż poza instytucjami. Kolejne pozycje dot. m.in. objęcia osób z niepełnosprawnościami przez Solidarnościowy Korpus Wsparcia Seniorów, a także opracowania i uchwalenia w ciągu pół roku Strategii Deinstytucjonalizacji.
Formę przygotowań do Kongresu stanowiły Konwenty Regionalne. W tym roku były to: Łódzki (13 października), Śląski (15 października), Dolnośląski (19 października), Podlaski (20 października) oraz Małopolski (21 października, https://naszesprawy.eu/aktualnosci/konwent-w-dobie-pandemii-malopolska-proba-przed-kongresem/). Tylko Śląski odbył się w formie stacjonarnej, jego uczestnicy spotkali się w Katowicach. W pozostałych przypadkach dyskusja odbyła się zdalnie. Tak też było z Konwentem Tematycznym „Praca osób z niepełnoprawnościami w pandemii” (21 października). Natomiast Pomorski Konwent Regionalny został przełożony (zaplanowany był na 22 października). Przesądziły o tym zalecenia prawników, przygotowane na podstawie obowiązującego prawa. Gdańsk był już w strefie czerwonej, zanim cała Polska się w niej znalazła. W rozporządzeniu z 16 października pojawił się zapis dot. całkowitego zakazu organizacji na takim obszarze m.in. konferencji czy kongresów, również w formie online.
Marcin Gazda, fot. zrzuty ekranowe
Data publikacji: 04.11.2020 r.