„Widziane z boku”, czyli dywagacje a propos…
Od lat przyglądam się wyczynom ludzi, których rzeczywistość usiłuje zepchnąć na margines życia społecznego, a wszystko z powodu częściowej, lub nawet istotnej utraty sprawności fizycznej, lub intelektualnej.
Obie olimpiady w Tokio i nie tylko, choć to dwa różne światy, pozwoliły ich obserwatorowi nie tyle na porównania, ile na pogłębienie zachwytu (tak, nie ukrywam tego!)nad istotą sportu, którą szczególnie uzmysłowili nam sportowcy z niepełnosprawnością.
Obserwacja za pomocą TVP Sport, szczególnie wsłuchiwanie się w wywiady ze sportowcami, o które szczególnie zadbano, pozwoliły na chwile wzruszeń i podziwu. Cóż innego mogłem poczuć, kiedy dźwigająca ciężary zawodniczka mówi, że mniej ważny jest dla niej brązowy medal, medal w ogóle, od tego, iż po raz pierwszy w życiu zaliczono jej w zawodach 101 kg? Albo wioślarze, którzy przepraszają swoich kibiców za… ledwie szóste miejsce w swoim finale? Kiedy dodatkowo mam przed oczami łzy kulomiotki, jeszcze w czasie trwania konkursu, bo nie udaje się jej przekroczyć granicy 7m myślę, że jeszcze tu nie rozmieniono idei. Nie tylko olimpijskiej, ale i sedna – radzenia sobie z bólem, nieodłącznym towarzyszem każdego sportowca, zaangażowania…
Jeżeli zdrowie pozwoli… Zabrzmiało jak ostrzeżenie, może nawet złowrogo… Kiedy jednak nie pozwoli, zostaną wspomnienia. Całą prawdę zna tylko zawodnik, jego trener i może psycholog. Na ekranie telewizora nie widać trudu przygotowań. Widać za to, że nawet do tego sportu wkraczają osiągnięcia najnowszej technologii, choćby w rodzajach protez, służących zawodnikom przy skoku w dal… Można mieć wątpliwości, czy o sukcesie zdecydował tylko zawodnik. Z odległością większą niż 8 m, mimo wszystko, radzi sobie niewielu pełnosprawnych zawodników… Czy jednak wielu jest na świecie ludzi, którzy korzystając tylko z jednej (!) nogi potrafią przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną na wysokości 180 cm? Jeżeli tak, to ja o nich jeszcze nie wiem…
Nie jest moją intencją zajmowanie się sylwetkami poszczególnych sportowców. Nie trzeba zbyt wiele się domyślać, aby wiedzieć, że każdy z tych życiorysów jest zapisem dramatu. Podejrzewam, że życiorys każdego sportowca jest gotowym tematem na opowieść.Z niektórymi z nich można było się zapoznać nawet na popularnych i ogólnie dostępnych portalach internetowych (np. Interia). Niestety, nie wyglądają tak pięknie jak biało-czerwony ubiór. Niektóre dotyczą nawet przemocy domowej …
Mimo tego najczęściej słyszy się, że ten medal zdobyłam (zdobyłem) dla Polski. Trzeba koniecznie dodać, że i dla siebie. Przede wszystkim.
Najwięcej autentycznej radości obserwuje się właśnie wśród niepełnosprawnych sportowców. Może jednak nie jest aż tak źle, bo przecież widać ją i wśród sportowców pełnosprawnych… Na szczęście.
Szacuje się, że na świecie co najmniej miliard ludzi jest niepełnosprawnych. Nikt nie policzył sportowców z niepełnosprawnościami. Patrząc na ekran telewizora, można sądzić, że to niewielki odsetek populacji, przynajmniej na poziomie olimpijskim. Chociaż coraz częściej mówi się o rehabilitacji kompleksowej, działają fizjoterapeuci, to jednak mimo wszystko wydaje się, że jesteśmy dopiero na początku drogi.
Szczątkowe wypowiedzi niektórych sportowców zdradzają faktyczny stan polskiego parasportu na etapie przygotowań do najważniejszych imprez. Odnoszę wrażenie, że niektórzy z nich skazani byli wyłącznie na siebie. A to mała ilość treningów, a to strzelanie do tarcz w warunkach domowych… Czy kolarce, występującej w tandemie z pilotką, wystarczy jedynie trening siłowy i wytrzymałościowy wyłącznie w warunkach domowych? Sprzęt, którym dysponuje wprawdzie należy do profesjonalnych, ale liczy się jeszcze współpraca na trasie, technika jazdy… Sądzę, że tutaj pojawiają się przysłowiowe schody… Może m u s i znaleźć się ktoś, kto zwyczajnie załatwi treningi choćby na torze gokartowym? I to wszystko w dyscyplinach olimpijskich… Więcej w tej sprawie nie napiszę, resztę niech każdy sam sobie dopowie…
Mistrz jest tylko jeden. Mistrzem ten, komu powiodło się rozumienie potrzeb własnego ciała, któremu czasem wystarczy tylko (?) pomóc… Bywa i to wcale nierzadko, że problemowi niepełnosprawności często towarzyszy marazm, poddanie się a nawet uleganie pewnym wzorom otoczenia, które najczęściej niektórym, niekoniecznie niepełnosprawnym ludziom nie sprzyjają lub nawet utwierdzają ich w pesymizmie. Obserwuję to i w swoim środowisku. Czy tylko psycholog jest tu potrzebny? Ile sił mieć trzeba, aby zbuntować się przeciwko nadopiekuńczym zachowaniom? Odpowiedzi zapewne tkwią w każdym z osobna a bunt, nawet w ogólnym rozumieniu, powinien pozwolić na dotarcie do istoty sportu… Każdy i to bez wyjątku, chce być rozumiany i przyjmowany jak pełnoprawny człowiek, choćby był nawet bezrękim pływakiem…
Nie sposób jednak nie zauważyć, że jakkolwiek powiodło się skomponowanie reprezentacji z 89 sportowców, to jednak spora jej część to weterani… Przyczyny zapewne znane są ludziom, którzy zajmują się każdym z tych sportów z osobna. Z pewnością spora część problemów tkwi w rekrutacji chętnych. Propagowanie podobnego sposobu na życie też pozostawia wiele do życzenia – pole do popisu telewizji wykorzystuje się jedynie przy okazji olimpiady, co i tak należy uznać za sukces. A wszystko dlatego, że Telewizja Polska stworzyła kanał sportowy, który reklamuje, jako zajmujący się przede wszystkim sportami niszowymi. Dopóki jednak będzie coś do zrobienia, wszystko to będzie miało sens i wciąż będzie zdobywać uznanie takich kibiców, jak ja.
Kiedy jednak przebrzmią hymny, z Internetu znikną doniesienia (i tak zresztą spóźnione), a prezydent Rzeczpospolitej z pewnością nie zapomni o medalistach i ich trenerach, zacznie się kolejny czas trudnej pracy, bo nawet tutaj świat prze do przodu i o medale będzie coraz trudniej. Niektóre kraje w tym czasie, jak choćby Chiny, zorganizują nawet długotrwałe obozy – zgrupowania dla niepełnosprawnych sportowców i tylko czekać, jak przejmą większość medali…
Wierzmy jednak, że kiedyś przyjdzie nowy czas, dziś zależy on głównie od zaangażowania poszczególnych sportowców, kiedy każdy będzie miał swoje pięć minut. Bo przecież udało się dorzucić kolejny kilogram do żelastwa i dźwignąć go ponad swój, dotychczasowy poziom… Można będzie dodać – nikt tu nie przegrał i powiedzenie: chwała zwyciężonym, będzie znaczyć tyle samo co i laur olimpijski. Być może to dla niektórych paradoks, wszak każdy chce tylko zwyciężyć, niech jednak uświęci sens istnienia sportu… Czy mogą być zwycięzcy, skoro nie będzie pokonanych?
Mam jednak nadzieję, że ogromne skupienie, widoczne na twarzy niemal każdego sportowca tuż przed wykonaniem swojej próby, udzieli większości odpowiedzi na postawione pytania… Póki co nie mamy czego się wstydzić, więcej niż 25 proc. naszych paraolimpijczyków zdobyło medale – wciąż jedyne mierniki wysiłku… Gdyby ta sama liczba dotyczyła sportowców pełnosprawnych, bylibyśmy światową potęgą…
Janusz Gdowski
Data publikacji: 22.09.2021