W Polsce szansa na znalezienie niespokrewnionego dawcy szpiku wynosi około 65 proc.
- 12.10.2021
W Polsce nadal wykonuje się zbyt mało transplantacji komórek krwiotwórczych. Jednym z powodów jest niewystarczająca liczba ośrodków i stanowisk transplantacyjnych – podkreślił kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Narodowego Instytutu Onkologii Oddział w Gliwicach profesor Sebastian Giebel.
Jak wynika z danych Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant”, w minionym roku 1391 razy pobrano komórki krwiotwórcze dla biorców krajowych i zagranicznych. Dwa razy więcej transplantacji jest wykonywanych w krajach takich jak Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy.
– Jednym z powodów jest zbyt mała liczba ośrodków wykonujących transplantację komórek krwiotwórczych. Przy czym warto pamiętać, że liczy się tutaj nie tylko sama liczba ośrodków, ale również stanowisk transplantacyjnych, którymi te ośrodki dysponują. I to jest obecnie główne ograniczenie rozwoju transplantologii komórek krwiotwórczych w naszym kraju” – powiedział w rozmowie z PAP kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Narodowego Instytutu Onkologii Oddział w Gliwicach profesor Sebastian Giebel.
Sama procedura transplantacji komórek krwiotwórczych jest bardzo złożona i można ją klasyfikować pod względem różnych aspektów. Jednym z nich jest rodzaj dawcy.
– Wyróżniamy transplantację autologiczną, gdzie wykorzystywane są własne komórki pacjenta, i transplantacje alogeniczną, czyli od drugiej osoby. Tą osobą może być rodzeństwo identyczne pod względem antygenów zgodności tkankowej, czyli HLA. Tutaj szansa wynosi 25 proc. w odniesieniu do każdego brata czy siostry – wyjaśnił prof. Giebel. I dodał, że w przypadku braku możliwości znalezienia takiej osoby kolejnym rozwiązaniem jest poszukiwanie dawcy niespokrewnionego.
Dane dawców niespokrewnionych są zdeponowane w światowych bazach, w sumie jest ich około 40 mln na całym świecie. Polskie rejestry obejmują 2 mln dawców.
– Jest to ogromna liczba i ogromny sukces organizacyjny, z jakim mamy do czynienia na przestrzeni ostatniej dekady. Polski rejestr jest jednym z największych na świecie zarówno, jeżeli chodzi o liczbę bezwzględną, jak i w przeliczeniu na populację naszego kraju. Co więcej, nasi dawcy maja oznaczone cechy HLA na poziomie dużej rozdzielczości, to sprawia, że dobór dawcy jest szybszy – podkreślił prof. Giebel.
I zaznaczył, że dla polskich pacjentów szansa na znalezienie zgodnego dawcy niespokrewnionego wynosi obecnie około 65 proc.
– 65 proc. to jest już bardzo dużo. Ale w sytuacji, kiedy potrzeba przeszczepu jest bardzo silna, możemy odwołać się do dawcy niespokrewnionego, który nie jest w 100 proc. zgodny. Mamy dziesięć cech – genów HLA, pod kątem których dobiera się dawcę i nie mając dobrej alternatywy często akceptujemy pojedynczą niezgodność. Takie przeszczepy związane są z nieco większym ryzykiem, ale szansa na znalezienie dawcy się rozszerza – wyjaśnił prof. Giebel.
W ostatnich latach coraz częściej wykorzystywani są też dawcy rodzinni, zgodni tylko w połowie cech HLA.
– Takiego dawcę ma prawie każdy z nas, bo może to być rodzic, trzy czwarte rodzeństwa i dzieci, ale tylko w wieku dorosłym. Do niedawna takie przeszczepy uważano za skrajnie niebezpieczne i wykorzystywano je wyłącznie w sytuacjach ratunkowych. W ostatnich latach wprowadzono specjalne protokoły, które czynią takie przeszczepy akceptowalnymi. W świetle niektórych badań wyniki tych przeszczepów są porównywalne z wynikami transplantacji od zgodnych dawców spokrewnionych – wyjaśnił Giebel.
Pandemia COVID-19 spowodowała, że ilość wykonywanych przeszczepów spadła. – W niektórych ośrodkach zeszły rok wiązał się ze zmniejszeniem liczby transplantacji, co wynikało z faktu, że planuje się je z pewnym wyprzedzeniem i niestety często zdarzało się, że ze względu na COVID-19 rozpoznany u pacjentów lub dawców nie można było przeprowadzić procedury. Przesuwała się ona w czasie lub w ogóle nie dochodziła do skutku – zaznaczył prof. Giebel.
Do zakażeń dochodziło też w oddziałach transplantacyjnych, a to powodowało ich zamknięcie na pewien czas. To zdanie podziela również przedstawicielka Fundacji DKMS Renata Rafa, która podkreśliła, że przez pandemię zdecydowanie mniej osób rejestruje się jako potencjalni dawcy szpiku.
– Jednym z powodów jest to, że duża część naszych działań stacjonarnych przez pandemię została zawieszona – na przykład akcje stacjonarne, a cała rejestracja odbywa się wyłącznie online – dodała.
Rafa podkreśliła, że jako dawca szpiku może zarejestrować się każda zdrowa osoba pomiędzy 18 a 55 rokiem życia, w rejestracji nie przeszkadza tatuaż czy makijaż permanentny. Na tym etapie nie jest też wymagany test na koronawirusa.
– Warto zapisać się do bazy dawców szpiku, bo możemy uratować życie pacjentowi, który walczy ze śmiertelną chorobą, kiedy nie pomaga już radioterapia czy chemioterapia i potrzebuje on szpiku od dawcy niespokrewnionego. W Polsce co 40 minut ktoś słyszy diagnozę białaczka, nowotwór krwi i dla wielu tych pacjentów jedyną szansą na powrót do zdrowia jest tylko przeszczep szpiku – podsumowała Rafa. (PAP)
Agnieszka Gorczyca, fot. freepik.com
Data publikacji: 12.10.2021 r.