Równolatek Radia Katowice

Marian Mączyński

Rozmowa z Marianem Mączyńskim – równolatkiem Radia Katowice i jego wieloletnim pracownikiem.

NS – Kiedy się Pan urodził?
M. M. – 15 sierpnia 1927 roku. I Radio Katowice i ja mamy 95 lat, ale ja jestem trochę starszy, bo ono powstało 4 grudnia 1927 roku. W tym roku była wielka impreza jubileuszowa, która odbywała się w siedzibie NOSPR i tam dostałem taką makietkę mikrofonu z 1920 roku. Zrobiłem zdjęcie, ale na tym moim telefonie to niewiele widać. Ja się ciągle uczę tych nowych technologii.

NS – Skąd radio w Pana życiu?
M. M. – Urodziłem się i spędziłem dzieciństwo oraz wczesną młodość w Częstochowie. Potem jeszcze była szkoła handlowa, okres wojny to partyzantka i AK, a w 1945 roku przyjechałem na Śląsk. W liceum zmieniono kierunek na radiotechniczny – taka nowość – i ja się zdecydowałem na ten kierunek. W roku 1950 dostałem nakaz pracy do Warszawy, do Zakładów Kasprzaka, skąd przeniesiono mnie do Dzierżoniowa. Zdobyłem tam ogromną wiedzę, bo uczono nas wszystkiego od podstaw. W 1952 roku wróciłem do Częstochowy i od razu poszedłem do katowickiego radia. Przyjęto mnie tam i tak pracowałem w tym radiu do 1992 roku, kiedy poszedłem na emeryturę.

NS – A czym się Pan zajmował w radiu?
M. M. – Praca techniczna w rozdzielni, czyli samym sercu radia. Pomagaliśmy także uruchamiać oddział Telewizji Katowice, bo oni nie mieli techników. Tam przepracowałem dwa lata, ale nie zwolniłem się z radia. To były piękne czasy, takie początki. Obsługiwałem też w transmisję ze Światowego Zlotu Młodzieży w Warszawie.

NS – To historia, ma Pan jakieś pamiątki?
M. M. – Zbierałem materiały o tych początkach radia i telewizji, żeby przekazać takie pamiątki wnukom, że się uczestniczyło w takich wielkich sprawach i że się nie wypadło sroce spod ogona. Zrobiłem przy okazji drzewo genealogiczne swojej rodziny.

NS – Technika chyba ciągle się zmieniała?
M. M. – W 1992 roku jeszcze mieliśmy taśmy i takie wielkie miksery, dopiero od roku 2000 zaczęto wprowadzać sprzęt cyfrowy. Nastąpiła miniaturyzacja sprzętu i prawdziwa rewolucja techniczna. Ja mam jeszcze mnóstwo taśm z radia, ale to już zabytek. Jestem na emeryturze od 30 lat i za ten czas wszystko się zmieniło.

NS – A jak układała się współpraca z dziennikarzami? Często psuli sprzęt?
M. M. – Dziennikarze byli różni. Z niektórymi się przyjaźniliśmy. Zdarzali się niektórzy niezbyt utalentowani technicznie, ale były też gwiazdy i doskonale sobie radzili ze sprzętem. Jak kiedyś przysłali nowy magnetofon z Warszawy to redaktor naczelny, który miał wykształcenie techniczne, nie wiedział jak go uruchomić. Kiedyś jeden z dziennikarzy przyniósł materiał do zgrania i technik się pomylił i zamiast przegrywanie włączył kasowanie i skasował mu nagranie. Ale była afera!

NS – Jak Pan wspomina swoją pracę w radiu?
M. M. – Wszyscy pracowali po to, żeby wszystko funkcjonowało jak najlepiej, bardzo im zależało. Człowiek poznał tylu ludzi, słyszał o tylu sprawach ciekawych. Realizowaliśmy także sztuki teatralne w teatrze i to było wspaniałe doświadczenie. Za całość pracy w radiu dostałem Złoty Krzyż Zasługi.

Rozmawiała Ewa Maj, fot. archiwum M. Mączyńskiego

Data publikacji: 27.12.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również