Prof. Kuśmierczyk: na razie żadna maszyna nie jest w stanie zastąpić żywego serca człowieka
- 22.05.2024
prof. Mariusz Kuśmierczyk
Pierwsze w Polsce całkowicie sztuczne serce nowej generacji wszczepili lekarze Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Choć zostało ono udoskonalone, to jednak przynajmniej na razie żadna maszyna nie jest w stanie zastąpić żywego serca człowieka – twierdzi prof. Mariusz Kuśmierczyk, który dokonał tej implantacji.
Prof. Mariusz Kuśmierczyk jest kierownikiem Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wykonuje nowatorskie operacje serca oraz przeszczepy tego narządu u dorosłych i dzieci. Niedawno wraz z zespołem przeprowadził u niemowlaków trzy przeszczepy serca w ciągu zaledwie 1,5 miesiąca. Ma na koncie jednoczesne przeszczepy serca i wątroby oraz serca i nerki.
PAP: Po raz pierwszy w Polsce wszczepił pan pierwsze całkowicie sztuczne serca nowej generacji o nazwie Carmat (Total Artificial Heart – TAH). Otrzymał je młody, bo zaledwie 37-letni pacjent z ciężką niewydolnością obu komór serca i nadciśnieniem płucnym. Z tego powodu nie nadawał się do przeszczepu żywego serca ani wszczepienia pompy wspomagającej krążenie. Teraz dostał nową szansę.
Prof. Mariusz Kuśmierczyk: To obecnie jedyne dostępne w Europie całkowicie sztuczne serce, opracowane we Francji. Udało się je zakupić dzięki staraniom Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jednym z głównych jego konstruktorów jest francuski kardiochirurg prof. Alain Carpentier, który niedługo skończy 91 lat. Bardzo zasłużony dla naszej specjalności – w 2007 r. otrzymał Nagrodę Laskera za rozwój chirurgii zastawki mitralnej i aortalnej. Pierwszy na świecie wszczepił sztuczną zastawkę biologiczną (w 1968 r.). I to on jest wynalazcą zastawek biologicznych jakie zastosowano w sztucznym sercu Carmat.
PAP: W naszym kraju to nowość i kolejne wielkie osiągniecie polskiej kardiochirurgii – i pana osobiście. Ale całkowicie sztuczne serce Carmat po raz pierwszy wszczepiono w Paryżu przed ponad 10 laty. W Polsce jest to 58. implantacja na świecie.
M.K.: Tak, ale niedawno, bo w grudniu 2023 r., uzyskało ono certyfikat i zostało dopuszczone do użycia. Wcześniej stosowano je w ramach badań klinicznych, które miały wykazać jego skuteczność. Znakomicie nadawało się dla naszego pacjenta z powodu występującej u niego niewydolności lewej, jak i prawej komory serca, z nadciśnieniem płucnym. Taki pacjent się nie kwalifikuje do przeszczepu żywego serca, ani nie można mu podłączyć pompy wspomagającej lewą komorę.
PAP: Nie jest to pierwsze całkowicie sztuczne serca, jakie udało się panu wszczepić.
M.K.: Pracowałem wtedy w Instytucie Kardiologii w Aninie pod Warszawą (obecnie Narodowy Instytut Kardiologii). Wszczepiliśmy system SynCardia, opracowany w USA, a po raz pierwszy wszczepiony pacjentowi w 1982 r., czyli ponad 40 lat temu. W tamtym czasie było ono znane pod nazwą Jarvik-7. Po jego modyfikacji w 2004 r. zatwierdziła je do użycia Agencja Żywności i Leków (FDA) jako pomost do przeszczepu serca żywego. To samo sztuczne serce wszczepili także kardiochirurdzy w Centrum Chorób Serca w Zabrzu (pod kierunkiem prof. Mariana Zembali).
PAP: Pamiętam, to sztuczne serce było głośne i wymagało użycia ogromnego urządzenia zasilającego.
M.K.: Niestety notowano też dużo powikłań zakrzepowo-zatorowych, niezbędne było leczenie przeciwzakrzepowe. W Europie urządzenie to w czasie pandemii straciło certyfikat dopuszczenia do użycia.
PAP: Słusznie?
M.K.: Moim zdaniem – tak.
PAP: Powiedzmy zatem, czym się różni nowej generacji całkowicie sztuczne serca Carmat. Jak ono działa?
M.K.: Składa się z dwóch krążących wirników, dookoła których jest żel napędzający dwie biologiczne membrany, dające skurcz i rozkurcz. Do nich napływa i wypływa krew. Te wirniki chodzą w jedną i drugą stronę, naprzemiennie napędzają obie membrany, podobnie jak w żywym sercu.
PAP: Sztuczne serce całkowicie zastępuje mięsień sercowy pacjenta?
M.K.: Nie. Pozostawione są przedsionki pacjenta, do których doszywa się specjalne mankiety, a także naczynia główne i cale urządzenie.
PAP: Działa ono pulsacyjnie, podobnie jak serce żywe?
M.K.: Tak, to nie jest ciągły przepływ serca – jak w kranie, ale jego wyrzut.
PAP: Jak duże jest urządzenie zasilające, znajdujące się na zewnątrz ciała pacjenta? Bo przynajmniej na razie innej możliwości nie ma.
M.K.: Jest ono dużo mniejsze w porównaniu do systemu SynCardia, daje zatem choremu większą swobodę, waży 4 kilogramy. Nasz pacjent właśnie opuścił szpital i może się swobodnie poruszać, a nawet jeździć na rowerze.
PAP: Gdzie wtedy jest aparat zasilający?
M.K.: Podczas jazdy na rowerze najlepiej trzymać go w koszyku. W trakcie biegania np. raczej inna osoba musi w tym pomóc.
PAP: Konieczne jest leczenie przeciwzakrzepowe?
M.K.: Nie, pacjent musi zażywać jedynie zwykłą aspirynę. W tym urządzeniu nie ma ryzyka powstania skrzepu. A jest jeszcze jedna ważna zaleta. Maszyna zawiera czujniki sprawiające, że sztuczne serce samo się reguluje w zależności od aktywności pacjenta i aktualnego wysiłku fizycznego. Tego nie potrafi SynCardia, która bez względu na natężenie wysiłku nastawiona jest na jeden typ pracy i zawsze pompuje tę samą ilość krwi, na przykład pięć litrów na minutę. Sztuczne serca Carmat jest też zdalnie monitorowane podczas pobytu chorego poza szpitalem – w domu czy w innych miejscu. Dane o jego pracy przekazywane są do naszego szpitala i do Francji.
PAP: Jaki jest największy problem z tym aparatem?
M.K.: Wciąż musi być on zasilany z zewnątrz, co wymaga wyprowadzenia z ciała pacjenta kabla zasilającego. A to zawsze stwarza ryzyko zakażenia.
PAP: Co jest wskazaniem do wszczepienia całkowicie sztucznego serca? Są przecież pompy wspomagające lewą komorę serca, które znakomicie się sprawdzają i mogą być podłączane na pewien czas. Serce się zregeneruje albo życie pacjenta zostanie na tyle przedłużone, że może się doczekać przeszczepu serca żywego.
M.K.: To prawda, liczba wskazań do wszczepienia całkowicie sztucznego serca się zmniejszyła. Jednym z nich jest pierwotny nowotwór serca. Możemy wtedy wyciąć całe serce i wszczepić sztuczne, a potem czekać na dawcę serca żywego. Drugim przykładem jest przypadek naszego pacjenta z nadciśnieniem płucnym, które jest przeciwskazaniem do transplantacji serca, oraz z niewydolną prawą komorą. W tej sytuacji nie możemy też wszczepić wspomagania lewej komory serca. Przy nadciśnieniu płucnym jest to możliwe jedynie w przypadku sprawnej prawej komory. Dzięki pompie wspomagającej lewą komorę jest wtedy szansa, że po upływie pół roku ciśnienie to spadnie.
PAP: W jaki sposób?
M.K.: Następuje odciążenie łożyska płucnego i taki pacjent staje się kandydatem do transplantacji serca.
PAP: Pacjent, któremu wszczepił pan sztuczne serce, nie ma szans na przeszczep?
M.K.: Jest taka szansa. Mam nadzieję, że będziemy mogli przeszczepić mu żywe serce od dawcy, na przykład za pół roku.
PAP: Jak to możliwe, skoro wcześniej pacjent ten się nie kwalifikował do transplantacji?
M.K.: Po upływie miesiąca od operacji, która odbyła się 4 kwietnia 2024 r., stan chorego się poprawił. Czuje się bardzo dobrze, po raz pierwszy od dwóch lat jest w stanie wejść na trzecie piętro, a przed zabiegiem z trudem wchodził na pierwsze piętro.
PAP: Co się zmieniło?
M.K.: W ciągu zaledwie dwóch tygodni od wszczepienia sztucznego serca o prawie połowę zmniejszył się opór płucny. Stało się to dzięki odciążeniu łożyska płucnego. Bo sztuczne serce jest maszyną, która pracuje prawidłowo. Wynika z tego, że jeśli nie doszło do trwałego nadciśnienia płucnego, a jest ono związane z sercem, to wszczepienie pompy wspomagającej lub sztucznego serca, gdy nie ma innej możliwości, może sprawić, że opór płucny się zmniejszy. Jeśli zatem u naszego pacjenta zmniejszy się on jeszcze bardziej, będzie kandydatem do przeszczepu. Bo na razie żadna maszyna nie jest w stanie zastąpić żywego serca człowieka, szczególnie u osoby młodej.
PAP: Jak długo można żyć ze sztucznym sercem?
M.K.: W przypadku zastosowania serca Carmat najdłuższe jak dotąd przeżycie to dwa lata.
PAP: Ile kosztuje takie urządzenie?
M.K.: To spory koszt, sięga 1,2 mln zł i trzykrotnie przewyższa cenę pompy wspomagającej lewą komorę serca. Jedno takie urządzenie kosztuje 350 tys. zł.
PAP: Czy to samo sztuczne serce lub pompę wspomagającą można użyć powtórnie u innego pacjenta?
M.K.: Nie, z zasady tego nie robimy. U tego samego pacjenta można tylko zastosować kolejne sztuczne serce lub pompę wspomagającą. Nawet jak używamy protezy naczyniowej w operacji tętniaka i ma ona pół metra długości, a my wykorzystamy tylko 10 cm, to reszta idzie to kosza. Nie można tego użyć u kolejnego pacjenta.
PAP: A jak odbywa się wymiana całkowicie sztucznego serca, gdyby była taka konieczność?
M.K.: Trzeba pacjenta podłączyć do ECMO, czyli do maszyny zapewniającej krążenie pozaustrojowe, a potem je wymienić. Podobnie u takiego chorego przebiega wszczepienie żywego serca.
Rozmawiał: Zbigniew Wojtasiński
Info: Nauka w Polsce, fot. FB (Klinika dr Kuśmierczyk)
Data publikacji: 22.05.2024 r.