Humanizacja medycyny to kolejna droga poprawy efektów leczenia
- 12.12.2022
Zbudowanie relacji między pacjentem a personelem medycznym, opartej na dobrej komunikacji, zrozumieniu, zaufaniu i szacunku, jest bardzo istotne również z punktu widzenia skuteczności procesu leczenia. Wtedy, gdy stają się oni partnerami w zwalczaniu choroby, mogą uzyskać optymalne efekty wskazywali eksperci, uczestniczący w debacie na temat humanizacji w procesie leczenia, która odbyła się w Centrum Prasowym PAP.
Punktem wyjścia do dyskusji była prezentacja wyników badania „Humanizacja procesu leczenia i komunikacja kliniczna pomiędzy pacjentem a personelem medycznym przed i w czasie pandemii COVID-19” – projektu realizowanego na Uniwersytecie Warszawskim przez zespół badawczy pod kierownictwem prof. dr. hab. Zbigniewa Izdebskiego, a sfinansowanego w ramach grantu Agencji Badań Medycznych (ABM). Projekt w ramach badania głównego objął 114 jednostek ochrony zdrowia z całej Polski. Badanie zostało przeprowadzone wśród lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i innych pracowników ochrony zdrowia oraz pacjentów z wylosowanych jednostek i pacjentów populacyjnych, w sumie uczestniczyło w nim 5 925 osób.
– Pandemia koronawirusa tylko uwypukliła te problemy, które od wielu lat istniały. Zajmowaliśmy się przede wszystkim procesem diagnostyczno-terapeutycznym, zapominając, że w osi tego procesu jest zawsze pacjent – jego uczucia, potrzeby, wsparcie psychologiczne. Jako Agencja Badań Medycznych mamy pełną świadomość tego, że badania kliniczne powinny być wzbogacone o kwestie humanizacji. Dlatego bardzo się cieszę, że takie badania mogliśmy sfinansować – mówił dr hab. n. med. Radosław Sierpiński, prezes ABM.
Dodał, że liczy na ożywioną dyskusję w środowisku akademickim na ten temat, która przełoży się na konkretne rekomendacje systemowe. – Z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim i panem profesorem Izdebskim wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, jak istotny jest proces humanizacji również w kształceniu i chcielibyśmy, aby studenci medycyny, pielęgniarstwa i ratownictwa medycznego już na początku swojej drogi byli kształceni w tym zakresie, żeby ta komunikacja z pacjentem była jedną z podwalin ich późniejszej pracy – wskazywał Radosław Sierpiński.
– W Polsce świadomość dotycząca humanizacji medycyny w pewnych grupach jest duża. Ideę tę propagował prof. Kazimierz Imieliński. Natomiast jest znacznie trudniej, kiedy chcemy dostrzec to, na ile te idee mogą przekładać się na praktykę życia codziennego – zwracał uwagę prof. Zbigniew Izdebski, kierownik Katedry Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Seksuologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz szef Katedry Humanizacji Medycyny i Seksuologii Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego, prezentując wyniki badań. Dla nas bardzo ważne było, by dowiedzieć się, jak ludzie postrzegają termin humanizacja medycyny i jaka jest perspektywa rozumienia tego aspektu z punktu widzenia pracowników ochrony zdrowia oraz pacjentów – zaznaczył.
Wyniki badania wskazują, że dla pacjentów najważniejsza jest jasna i zrozumiała komunikacja z pracownikami ochrony zdrowia (43 proc. respondentów), 38 proc. z nich deklaruje, że ma potrzebę, aby pracownicy poświęcili im czas i ich wysłuchali.
Z kolei personel medyczny i niemedyczny na pierwszym miejscu stawia staranność i dokładność wykonywanych zadań (49 proc. badanych). Jednak pielęgniarki najwyżej cenią indywidualne podejście do pacjenta (52 proc.).
Największym utrudnieniem na drodze do dobrej komunikacji między personelem medycznym a pacjentem jest w opinii pacjentów – brak wystarczającej ilości czasu (43 proc.), a według pracowników ochrony zdrowia – nadmierna biurokracja (45 proc.) Pielęgniarki wskazywały na zbyt małą liczbę personelu (50 proc.), a ratownicy medyczni – postawę roszczeniową pacjenta lub jego rodziny (51 proc.).
– Boli mnie i dotyka pojęcie „roszczeniowy pacjent”. To powinno zostać wykreślone ze słownika. Nie ma pacjenta czy rodziny roszczeniowej, jest tylko pacjent w dysonansie poznawczym, wobec tego, co słyszy i widzi, a tym, jak sobie wyobraża to jak powinna wyglądać opieka. Jeśli brak jest komunikacji i podejścia empatycznego, to pozostaje tylko krzyk, gniew, agresja, żeby zwrócić na siebie uwagę – wskazywał podczas debaty dr hab. n. med. Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Jego zdaniem, taka sytuacja oznacza, że lekarz nie potrafił wygenerować komunikacji na takim poziomie, by doszło miedzy nim a pacjentem do interakcji opartej na zaufaniu, szacunku i współpracy. – Jeśli tej relacji nie będzie, pacjent nie będzie stosował się do zaleceń. Musimy współpracować, musimy być partnerami i tego dzisiaj brakuje – podkreślał Tomasz Stefaniak.
Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że pacjent powinien znajdować się w centrum uwagi lekarza, nie tylko jako przypadek kliniczny, ale również jako człowiek. Według nich jasna i zrozumiała komunikacja między pacjentem a lekarzem to jeden z najistotniejszych elementów procesu terapeutycznego.
– Relacja lekarz – pacjent to jest droga dwukierunkowa, bezpieczeństwo na drodze zależy od wszystkich jej użytkowników. Kluczową kwestią jest to, czy jesteśmy w stanie komunikować się w sposób efektywny – mówił prof. dr hab. Paweł Łuków, etyk, dziekan Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. – Bardzo ważna jest umiejętność słuchania przez pracowników medycznych, to jedna z bardziej szlachetnych sztuk, którą każdy lekarz powinien opanować – dodał.
– Zaangażowanie w pomoc pacjentowi, daje lekarzowi wsparcie dla niego samego. Nawiązanie dobrej relacji sprawia, że pacjent jest bardziej skłonny do przyjmowania zaleceń – stwierdził prof. dr hab. n. med. Aleksander Araszkiewicz, psychiatra, Collegium Medicum w Bydgoszczy. – Pacjenci chcą, aby lekarz był empatyczny, wskazują na brak takiego podejścia. A za tym idzie jakość komunikacji. Jak wskazują badania, dla ratowników medycznych najważniejsza była skuteczność realizowania określonych procedur, empatia nie była tak istotna. Z kolei pielęgniarki najbardziej wpisują się w hasło „pacjent w centrum uwagi” – zauważył.
Dr Anna Ratajska, psycholog z Katedry Humanizacji Medycyny i Seksuologii Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Psychologicznego Centrum Terapeutyczno-Badawczego Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Dr J. Biziela w Bydgoszczy, podkreślała jak ważne w pracy pracowników ochrony zdrowia jest właściwe rozumienie pojęcia „empatia”. Wyniki badania mówią, że w tej grupie jest ona na raczej niskim poziomie (z wyjątkiem grupy pielęgniarek) i łączy się z możliwym zagrożeniem wypalenia zawodowego. Zjawisko wypalenia zawodowego stwierdzono u 16 proc. lekarzy, 18 proc. pielęgniarek oraz 15 proc. ratowników medycznych.
– Empatia jest niezbędna w pracy pracowników opieki zdrowotnej. Niewłaściwie ją definiujemy, to nie jest zdolność odczuwania emocji pacjenta, ale zdolność poznawcza, która pozwoli zrozumieć, co dzieje się z pacjentem – z jego myśleniem i odczuwaniem. Zaangażowanie wypala się również wtedy, kiedy brakuje nam umiejętności zarządzania swoimi emocjami. A tego pracownicy opieki zdrowotnej nie są uczeni – tłumaczyła dr Ratajska.
– Empatia znalazła się względnie nisko w rankingu, prawdopodobnie dlatego, że różnie jest to pojęcie rozumiane, często w kategoriach emocjonalnych. A ją należy rozumieć w kategoriach poznawczych i behawioralnych. To jest umiejętność rekonstruowania tego, co ktoś przeżywa i postawienia się w jego sytuacji, niekoniecznie emocjonalnie – zgodził się prof. Paweł Łuków.
Badania wskazały również na to, że pandemia COVID-19 w negatywny sposób odbiła się na zdrowiu psychicznym zarówno pacjentów, jak i pracowników ochrony zdrowia. Podwyższony poziom stresu zgłaszało 64 proc. pacjentów jednostek medycznych, 50 proc. lekarzy, 58 proc. pielęgniarek oraz 57 proc. ratowników medycznych. Stresu pourazowego w grupie osób, które doznały traumatycznego zdarzenia w czasie pandemii, doświadczyło 39 proc. lekarzy, 61 proc. pielęgniarek i 33 proc. ratowników medycznych.
Niestety, mimo tych problemów, pracownicy ochrony zdrowia rzadko korzystali z pomocy psychologicznej, psychiatrycznej czy grup wsparcia. Wśród badanych tylko 7 proc. deklarowało skorzystanie z tego rodzaju pomocy.
– Przyzwyczailiśmy się do tego, że to pracownicy ochrony zdrowia dbają o nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, a nie zawsze dostrzegamy, że oni także wymagają wsparcia w sytuacjach kryzysowych. Badania pokazują, że tylko kilka procent z nich korzystało ze wsparcia w okresie pandemii. Ważnym zadaniem jest to, żeby te środowiska zrozumiały, że w sytuacjach kryzysu, stresu, traumy powinny wykazać się profesjonalizmem i szukać pomocy – podkreślał prof. Zbigniew Izdebski.
Kolejną ważna kwestią, na którą zwracali uwagę eksperci, jest konieczność kształcenia przyszłych i obecnych kadr ochrony zdrowia w zakresie umiejętności dobrej komunikacji klinicznej z pacjentem.
– Badani byli ludzie, którzy komunikacji raczej nie byli uczeni. To jest doskonały moment na wsparcie dydaktyką potrzeby regularnego, porządnego kształcenia pracowników ochrony zdrowia. Aby w momencie, kiedy studenci będą nauczani przedmiotów klinicznych, klinicysta był jednocześnie trenerem umiejętności komunikowania się albo z taką osobą współpracował podczas zajęć – tłumaczyła dr Anna Ratajska.
– Edukacja etyczna i kliniczna musi być zintegrowana – mówił prof. Łuków. – Lekarz i pacjent są w zupełnie innej sytuacji życiowej, choć budowanie relacji wymaga wysiłku z dwóch stron, to słabsza strona – pacjent – wymaga większej ochrony. Na pracownikach ochrony zdrowia spoczywają większe powinności i wyzwania, również edukacyjne, odnośnie do tego, jak ta relacja powinna wyglądać – zaznaczył.
Niemniej jednak uczestnicy debaty wskazują też na potrzebę edukacji pacjentów, tym bardziej że jak wynika z prezentowanych badań, 7% pacjentów w ogóle nie słyszało o prawach pacjenta, a 62% miało wiedzę bardzo powierzchowną.
– To badanie jest wykrzyknikiem, żeby zwrócić uwagę na to, co się dzieje, bo z tymi problemami można sobie poradzić, tylko nie można ich zostawić, licząc na to, że rozwiążą się same – powiedział dr hab. Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa UCK.
Info: PAP MediaRoom, fot. PAP / Stach Leszczyński
Data publikacji: 12.12.2022 r.