Maciej Lepiato
Maciej Lepiato po raz piąty w karierze zdobył złoty medal mistrzostw świata w skoku wzwyż. W poniedziałek, 10 lipca 2023 r., podczas Paralekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Paryżu dorównał mu jedynie Brytyjczyk Jonathan Broom-Edwards, z którym Polak podzielił miejsce na najwyższym stopniu podium.
Wrócić do skakania po takiej kontuzji to nie jest prosta sprawa
– To było zerwane ścięgno Achillesa! Po czymś takim rzadko kto wraca do sportu, a on wrócił i jeszcze na igrzyskach w Tokio zdobył brązowy medal – mówił Zbigniew Lewkowicz, trener główny kadry lekkoatletów, przed wylotem na mistrzostwa świata. – Jest coraz lepiej, nic już nie doskwiera, Maciej cieszy się zdrowiem i mam nadzieję, że będziemy walczyli o najwyższe trofea. Myślę, że zdobędzie po raz kolejny złoty medal mistrzostw świata.
Maciej Lepiato jest dwukrotnym mistrzem paralimpijskim w skoku wzwyż i zdobywcą brązowego medalu igrzysk w Tokio. W latach 2011-2017 zdobył także cztery złote medale mistrzostw świata. Kolejne pewne złoto, w 2019 r. w Dubaju, przepadło, bo niedługo wcześniej nie wytrzymało ścięgno Achillesa. Konieczna była operacja, potem kolejna…
– Niektórzy mówili, że to była walka o powrót do zdrowia, normalnej codzienności, a udało się wrócić do sportu – mówił skoczek niedługo później. – Bardzo dużo osób pytało „po co ci to?”. Ale ja jestem ambitnym zawodnikiem.
Jeśli ktoś w to nie wierzy, mógł się przekonać podczas mistrzostw świata w Paryżu.
Polak zaczął konkurs (w klasie T64) od wysokości 1,88 m, zaliczonej w pierwszej próbie. Było to za wysoko dla pięciu spośród ośmiu rywali. Lepiato opuścił 1,91 m, by – także w pierwszej próbie – pokonać 1,94.
1,97 m jako pierwszy pokonał Brytyjczyk Jonathan Broom-Edwards, a zaraz po nim Praveen Kumar z Indii i Temurbek Gijazow z Uzbekistanu. Tymczasem Lepiato przeniósł próbę na 1,99 m i zaliczył ją za pierwszym razem. Teraz z kolei swoje próby na 2,01 przenieśli rywale. Lepiato zaliczył tę wysokość w pierwszej próbie, tak jak reprezentanci Wielkiej Brytanii i Indii. Po trzeciej zrzutce Gijazowa wiadomo już było, kto stanie na podium. Pozostało pytanie, w jakiej kolejności.
Bezpośrednią rozgrywkę o medale rozpoczął Polak, zaliczając w pierwszym podejściu 2,03 m (tę wysokość rywale opuścili), a zaraz potem 2,05. Poprzeczkę na tej wysokości pokonał też w pierwszej próbie Broom-Edwards, jednak dla Kumara było to już za wysoko. Została walka o złoto.
Na wysokości 2,07 m zaczął Lepiato, jednak strącił poprzeczkę. Tak samo Brytyjczyk. Drugie próby obu rywali również były nieudane. Podobnie trzecie. Zawodnicy nie zdecydowali się na dogrywkę i ex aequo zdobyli złote medale.
– Jeszcze to do mnie nie dotarło! – mówił Maciej Lepiato tuż po zakończeniu konkursu. – Zostać po raz piąty mistrzem świata, po tych wszystkich przebojach, kontuzjach. Wspaniale! W ogóle myślę, że ten konkurs, jego przebieg, jego zakończenie, tak niespodziewane i tak mocno niespotykane, przejdzie do historii światowej paralekkoatletyki. Dla mnie to będzie ogromny kop do jeszcze cięższej pracy. Uważam, że powinienem skakać wyżej. Ale złoto mistrzostw świata… Można powiedzieć: stuprocentowa skuteczność, bo jestem na mistrzostwach świata po raz piąty i mam piąty złoty medal. Jestem przeszczęśliwy!
Czwarte miejsce Joanny Mazur
Wcześniej w poniedziałek czwarte miejsce w finale biegu na 1500 m (klasa T11) zajęła Joanna Mazur, biegnąca z przewodnikiem Michałem Stawickim. Mistrzyni świata w tej konkurencji z 2017 roku przyjechała do Paryża jako liderka światowego rankingu. Czas na dystansie 1500 m to jednak nie wszystko.
– Nie ma medalu i myślę, że to jest rozczarowanie, nie ma co dużo mówić – mówiła zawodniczka tuż po biegu. – Może mało odwagi? Może ja jeszcze nie dojrzałam? Trzeba mocno pracować nad stroną mentalną, bo myślę, że pod kątem treningu jest w porządku, ale jest jeszcze kwestia głowy.
Podium opanowały zawodniczki z Afryki. Wygrała Kenijka Nancy Chelangat Koech z przewodnikiem Geoffreyem Kiplangatem Rotichem, przed Louzanne Coetzee z RPA (przewodnik: Erasmus Badenhorst) i swoją rodaczką Mary Waitherą Njoroge (przewodnik: James Boit).
Joannie Mazur i Michałowi Stawickiemu pozostała nagroda pocieszenia, czyli przysługująca za czwarte miejsce kwalifikacja dla kraju na przyszłoroczne igrzyska paralimpijskie, które także odbędą się w Paryżu.
Rekord świata Chińczyka
Kwalifikacji paralimpijskiej nie udało się niestety w Paryżu zdobyć Michałowi Kotkowskiemu. Choć poprawił czas z eliminacji, w finale biegu na 100 m (T37) zajął piąte miejsce (12,01 sek.). Wygrał Brazylijczyk Ricardo Gomes, czasem 11,21 bijąc rekord mistrzostw świata. Drugi był Saptoyogo Purnomo z Indonezji, a brąz zdobył rodak zwycięzcy, Christian Luiz da Costa.
W finale rzutu maczugą (F32) wystąpił Maciej Sochal. Startował jako pierwszy z zawodników. Rzucił na odległość 32,64 m i choć był to najlepszy wynik w sezonie, mógł już potem tylko patrzeć, jak wyprzedzają go kolejni rywale. Skończyło się na ósmym miejscu. Wygrał Chińczyk Bo Qing, wynikiem 46,60 m bijąc rekord świata.
Z kolei Marek Wietecki odpuścił start w finale pchnięcia kulą (F12). Wolał nie ryzykować po urazie mięśni kręgosłupa. Stawia na sobotni finał rzutu oszczepem.
Troje do finału
Do finału 400 m (T36) zakwalifikował się Krzysztof Ciuksza. Jego czas (56,16) to czwarty rezultat eliminacji. Finał odbędzie się 11 lipca.
We wtorkowym finale na 200 m (T35) wystąpią także Jagoda Kibil i Ingrid Renecka. Pierwsza z zawodniczek zajęła drugie miejsce w swoim biegu eliminacyjnym – z najlepszym wynikiem w tym sezonie (33,19).
– Bieg kontrolowałam od początku do końca – powiedziała Jagoda Kibil po swoim biegu. – Cel minimum, czyli dojście do finału, zrobiony.
Ingrid Renecka do finału awansowała z rekordem życiowym (32,61). Był to jej pierwszy w życiu bieg na mistrzostwach świata.
– To dla mnie jest zupełnie nowe doświadczenie – mówiła na mecie. – Naprawdę, ciężko przepracowałam ten sezon i jestem bardzo zadowolona, że mogłam się pokazać na tych zawodach i reprezentować Polskę.
Do finału biegu na 100 m (T47) nie udało się awansować Agacie Krzywdzińskiej. Mimo „życiówki” (13,26), zajęła w swoim biegu eliminacyjnym ostatnie miejsce.
– Kwalifikacji nie ma, ale samo to, że się tu zakwalifikowałam, jest dla mnie dużym sukcesem – stwierdziła sprinterka. – Jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam tu wystartować. Na jednej imprezie świat się nie kończy, trzeba harować dalej!
Nie udało się także awansować do finału 400 m (T11) Joannie Mazur i Michałowi Stawickiemu, dla których był to drugi tego dnia występ, po finale 1500 m. Na metę przybiegli na ostatnim miejscu w swoim biegu półfinałowym.
Po poniedziałkowych konkurencjach Polska awansowała na trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej mistrzostw świata z dwoma złotymi i dwoma srebrnymi medalami. Zawody potrwają do 17 lipca.
Info: PZSN Start, fot, Bartłomiej Zborowski / PZSN Start
Data publikacji: 11.07.2023 r.