Madera – wyspa ogrodów, wina i wiecznej wiosny

Panorama Funchal z kolejki Teleferico

Strelicje, annona, lewady, espada...Te nazwy i mnie nic nie mówiły przed wyjazdem na Maderę. Pobyt na tej portugalskiej wyspie na Oceanie Atlantyckim, gdzie wiosna panuje niepodzielnie przez cały rok, dostarcza wielu wrażeń miłośnikom przyrody, nowych smaków, architektury. To prawdziwy raj dla ciekawskich podróżników.

W drogę

W lutym temperatury na Maderze mogą przekraczać nawet 20 stopni, więc wybór takiego kierunku na zimowy wyjazd wydaje się uzasadniony, choćby tylko z tego powodu.
Razem z przyjaciółką wybrałyśmy ofertę jednego z największych biur podróży – tygodniowy pobyt w hotelu Panoramico. Po potwierdzeniu dostępności pokoju przystosowanego dla osób niepełnosprawnych w wybranym terminie poprosiłam o zgłoszenie liniom lotniczym potrzeby serwisu na lotnisku, poinformowałam o zakresie pomocy, jakiej potrzebuję i po ustaleniu niezbędnych szczegółów mogłyśmy zacząć cieszyć się wyprawą do krainy wiecznej wiosny.

Lot z Katowic do Santa Cruz trwał 4,5 godziny. Lądowaniu na Maderze towarzyszy dreszczyk emocji (i turbulencje!), gdyż tamtejsze lotnisko należy do jednych z najniebezpieczniejszych na świecie. Port lotniczy znajduje się w nietypowym miejscu – z jednej strony otoczony jest pasmem wysokich gór, a z drugiej oceanem. Dobrze oświetlony pas startowy z osiemnastoma filarami tkwiącymi w wodzie jest widoczny z samolotu przy schodzeniu do lądowania i pewnie nie ja jedna zastanawiałam się, czy maszyna trafi w ten wąski przesmyk. Udało się i wkrótce mogliśmy podziwiać Maderę nocą.

Hotel

Nasz hotel okazał się pięknym obiektem położonym na wzgórzu. Zarówno dotarcie do niego od ulicy, jak i zjazd w dół były dla mnie dość trudne, ale pracownicy hotelu byli niezwykle życzliwi i uczynni, więc zawsze mogłam liczyć na pomoc. Pokój był przestronny, z balkonem, na który po moim przyjeździe zamontowano podjazd (dość stromy). Łazienka duża, wyposażona standardowo. W hotelu znajduje się baza spa, dwa baseny, ale nie posiadają one udogodnień dla niepełnosprawnych.

Z tarasów i balkonów można było podziwiać zapierające dech w piersiach widoki, co w dużym stopniu rekompensowało drobne niedogodności. Licznie przybywający tu Anglicy często głośno zachwycali się otaczającą scenerią i z uzasadnioną egzaltacją zauważali: „paradise”, „amazing”, „wonderful”. I kwiaty! Czyli to, z czego słynie Madera. Przepięknie skomponowane bukiety ze strelicji i anturium witają gości już w hotelowym lobby, a i w pokoju codziennie stały świeże kwiaty.

Hotel dysponuje również darmowym busem kursującym kilka razy dziennie do centrum Funchal. Nie jest przystosowany, ale i w tym przypadku korzystałam z nieocenionej pomocy pracowników oraz przypadkowych przechodniów.

Wieczorem odbywały się różne pokazy artystyczne. Najciekawszy był występ fado.
To rodzaj melancholijnych pieśni wykonywanych zwykle przez dwóch gitarzystów i wokalistę (w tym wypadku przez wokalistkę). Fado dosłownie oznacza „los”, „przeznaczenie”. Wiek artystów upoważniał ich do tego, by przekonująco śpiewać o bagażu doświadczeń, tęsknocie, miłości. Ten portugalski blues naprawdę mocno zapada w pamięć i serce.

Funchal

Odkrywcą Madery był João Gonçalves Zarco, a miasto Funchal zostało założone w 1421 roku. Ma niezwykłą atmosferę, urok i wiele atrakcji. Hotelowy bus dowoził turystów do bulwaru Avenida do Mar i zatrzymywał się przy pomniku Cristiano Ronaldo, który stąd pochodzi. W Funchal jest nawet muzeum poświęcone słynnemu piłkarzowi. Spacer nadmorską promenadą pozwala podziwiać piękną panoramę miasta i statki cumujące w porcie. Jedną z turystycznych atrakcji jest replika statku Krzysztofa Kolumba „Santa Maria”.

Stolica Madery ma dobrze rozwiniętą komunikację miejską. Po mieście kursują również panoramiczne autobusy turystyczne (niskopodłogowe). Korzystałam z yellow hop-on and hop-off sightseeing bus, gdyż przy hotelu był przystanek tej linii. Zatrzymuje się w 22 punktach. Jest też linia z czerwonymi autobusami, w których audioprzewodniki mają m.in. wersję polską.

W Funchal jest wiele niezwykłych miejsc, które składają się na magiczny urok tego miasta. Warto zobaczyć je z góry. W tym celu trzeba udać się kolejką linową Teleferico na Monte. Kilkunastominutowy przejazd nad miastem umożliwia podziwianie zatoki, okolicznych wzgórz, architektury. Z góry widać również, w jakich niezwykłych warunkach tutaj się mieszka. Dojazd do wielu posesji jest bardzo utrudniony z powodu tyleż malowniczej, co trudnej do pokonania topografii terenu. Wąskie, strome ścieżki to często jedyne drogi prowadzące do pięknych domków z czerwoną dachówką, rozsianych po wzgórzach miasta.

Na górze znajduje się również słynny ogród Tropical Gardens, muzeum Monte Palace oraz zabytkowy kościół Nossa Senhora do Monte zbudowany w 1741 roku. We wnętrzu są przepiękne malowidła oraz zabytkowe azulejos. Te biało-niebieskie, ręcznie malowane płytki to jeden z symboli Portugalii. Z Monte można zjechać tradycyjnymi , wiklinowymi saniami – toboganami – popychanymi przez mężczyzn w charakterystycznych słomianych kapeluszach. Ta dziwna rozrywka cieszy się sporą popularnością wśród turystów.

Mercado dos Lavradores, czyli rynek rolników, to ogromna hala targowa zbudowana w stylu będącym połączeniem art deco i modernizmu. Fasady i ściany ozdobione są słynnymi azulejos przedstawiającymi życie codzienne mieszkańców. Na targu można kupić egzotyczne owoce, warzywa, ryby, wyroby rękodzielnicze, które często przypominają nasze pamiątki z Cepelii. Kwiaty sprzedawane są przez kobiety w tradycyjnych strojach. Feeria barw, obietnica nowych smaków, natarczywość sprzedawców tworzą osobliwą, ale i bardzo apetyczną mieszankę kulturową i nic dziwnego, że turyści uznają ten targ za obowiązkowy punkt w programie zwiedzania miasta.

Zona Velha, czyli Stare Miasto, to najstarsza dzielnica. Uroczą atrakcją tej części Funchal są przepiękne drzwi, pomalowane w ramach projektu „Arte de Portas Abertas” (Sztuka Otwartych Drzwi). Tworzą bajkową, trochę surrealistyczną scenerię i są prawdziwymi dziełami sztuki. Zapraszają do knajpek, galerii, sklepików.

Polonica

Polskie akcenty za granicą zawsze budzą we mnie szczególne wzruszenie. Poczucie polskości daleko od kraju jest uczuciem niezwykłym i zawsze ubogacającym pobyt za granicą.
Madera to wyspa, z którą splotły się losy kilku znanych Polaków.

Popiersie Józefa Piłsudskiego znajduje się przy Rua António José de Almeida prowadzącej w stronę nadmorskiego bulwaru, niedaleko budynku Parlamentu Regionalnego.
Monument upamiętnia kilkumiesięczny pobyt Marszałka na wyspie. Mieszkał w willi Quinta Bettencourt przy Caminho do Pilar 20, gdzie dziś znajduje się tablica pamiątkowa, która o tym przypomina. Wyjazd stał się przedmiotem kpin ówczesnej opozycji. Żartowano, że toast po wyjeździe Piłsudskiego powinien brzmieć: „Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje TAM!”.

Monumentalna postać Jana Pawła II spogląda na wchodzących do katedry Se. Ten spiżowy pomnik Portugalczycy odsłonili w rok po wizycie Papieża. „Wyjątkowy moment w historii Madery, okazja wyjątkowa.” Tak na powitanie w dniu 12 maja 1991r., prezydent Alberto João Jardim określił rozpoczynającą się historyczną wizytę papieża Jana Pawła II w regionie.

Z Maderą wiąże się również postać króla Polski i Węgier Władysława III Warneńczyka, syna Władysława II Jagiełły. Żywa jest tutaj legenda, według której król nie zginął w bitwie z Turkami pod Warną w 1444 roku, ale przeżył i w przebraniu miał dostać się najpierw na dwór w Bośni, potem na Górę Synaj, gdzie został przyjęty do świeckiego zakonu św. Katarzyny. Według tych przekazów w 1454 roku przybył do Lizbony i od króla Alfonsa otrzymał na kolonizowanej właśnie Maderze posiadłość Madalena do Mar. Znany był jako rycerz Henrique Alemao i mieszkał w swojej nowej ojczyźnie jeszcze 20 lat.

Pamiątki ze smakiem

Coraz częściej z podróży przywozimy nie tylko kiczowate pamiątki, ale i coś do jedzenia, do picia. Smaki odsyłają nas prosto do wspomnień.
Z Maderą nieodłącznie kojarzy się wino o tej samej nazwie. Portugalskie przysłowie mówi:
„O vinho e o amigo, do mais antiguo”, czyli „wino jest najstarszym przyjacielem”. Madera produkowana jest od ok. 300 lat i występuje w kilku odmianach, z których szczególnie zafascynowała mnie ta o swojsko brzmiącej nazwie małmazja. W języku polskim to określenie rzadkiego i wybornego delikatesu. W kolędzie „Oj, maluśki, maluśki” jest np. fragment: „Tam se w niebie spijałeś, spijałeś słodkie małmazyje…”.Jak smakuje? Wyśmienicie!

Inne popularne trunki warte szklaneczki uwagi to: poncza na bazie rumu z trzciny cukrowej, miodu i soku z cytryny, nikita przygotowywana z białego wina, piwa, lodów waniliowych i kawałków ananasa oraz cała gama likierów o egzotycznych nazwach i smakach (np. kasztanowy lub z marakui).

A co warto zjeść? Prawdziwa maderska specjalność to espada, endemiczna ryba, która występuje tylko w dwóch miejscach na świecie – w pobliżu Madery i u wybrzeży Japonii. Sama ryba wygląda jak prawdziwy morski potwór, ale jej białe, delikatne mięso smakuje wyśmienicie. Najczęściej przyrządzana jest ze smażonymi bananami. Kolejną potrawą, którą koniecznie trzeba spróbować jest espetada, czyli szaszłyk z marynowanej wołowiny z aromatycznymi przyprawami. A na deser warto sięgnąć po tradycyjne miodowe ciasto, smakowity pudding lub jakieś egzotyczne owoce, których jest tutaj prawdziwe bogactwo. Z Maderą zawsze będzie mi się kojarzyć annona – pyszny zielony owoc z miąższem o konsystencji przypominającej budyń lub bitą śmietanę, który tutaj jadłam pierwszy raz w życiu. Pycha.

Mała, ale nie mało

Madera ma tylko 741 km kw. ale ma wiele do zaoferowania. Dużą atrakcją wyspy są liczne lewady. Jest to system śluz i kanałów, wzdłuż których pobudowano ścieżki będące obecnie trasami spacerowymi. Obecnie jest około 200 lewad o różnej długości i o zróżnicowanym stopniu trudności.

Ponad 60 proc. powierzchni Madery zajmuje Park Narodowy, a niezwykłe lasy wawrzynowe rosnące na wyspie zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. To również wyspa wulkanów i basenów lawowych.
Lokalne biura oferują wiele wycieczek do najciekawszych miejsc. Warto wybrać się np. do Cabo Girao. To jeden z najwyższych klifów w Europie ze szklaną platformą umożliwiającą oglądanie kilkaset metrów w dół skał, o które rozbijają się fale Atlantyku. Malowniczym miejscem jest też wioska Santana z bajkowymi, trójkątnymi domkami.

Madera – pływający po Atlantyku ogród – przyciąga łagodnym klimatem, rozmaitością krajobrazów i dobrą infrastrukturą turystyczną. Niewątpliwym atutem tej magicznej i kolorowej wyspy są też gościnni i uczynni mieszkańcy.

Zobacz galerię…

Lilla Latus

fot. archiwum autorki

Data publikacji: 21.03.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również