Realizują „Marzenie"
Ruszyły zdjęcia do filmu fabularnego „Marzenie" w reżyserii Artura Dziurmana. Widzowie obejrzą historię z życia wziętą, skupioną wokół poszukiwań siedziby dla teatru. W przedsięwzięcie zaangażowani są znani aktorzy, a także wykonawcy ze Stowarzyszenia Scena Moliere oraz z Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego (ITAN).
– Życie przyniosło pomysł na ten film. To jest 5-6 lat proszenia różnych urzędników, ludzi władzy, którzy mogliby wspomóc nasze dążenie do uzyskania siedziby i paru złotych na utrzymanie. Mówimy przecież o jedynym w tym kraju teatrze integrującym seniorów, młodych, niewidomych i niedowidzących. Właśnie osoby z dysfunkcją wzroku są napędem motorycznym całej naszej grupy – powiedział „NS” Artur Dziurman.
Krakowianin postanowił stanąć po dwóch stronach kamery. Grę łączy z reżyserowaniem „Marzenia”, do którego ponad rok temu przygotował scenariusz.
– Historię współczesną, czyli zabieganie o siedzibę, umieściłem w naszych zwyczajnych barwach. Czarno-biała jest opowieść o dziewięciu aktorach, którzy w różnym okresie życia stracili wzrok. Trzeci koloryt, z pogranicza snu i jawy, to marzenia o teatrze, stąd też pomysł na tytuł filmu – opisał Artur Dziurman.
Obok niego w produkcji mają wystąpić m.in. Anna Korcz, Maciej Damięcki, Krzysztof Globisz, Tadeusz Huk, Dariusz Gnatowski, Leszek Piskorz, Andrzej Beja-Zaborski i Dorota Pomykała. W obsadzie mieli pojawić się Zbigniew Zamachowski i Krzysztof Pieczyński. Wstępnie zgodzili się zagrać w „Marzeniu”, ale jednak musieli zrezygnować z powodu innych obowiązków zawodowych. Nie zabraknie za to wykonawców ze Stowarzyszenia Scena Moliere oraz z Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego.
– Ten film pokaże nasz wieloletni trud i wysiłek. Dorobek mamy bardzo duży, choć może nie jest zauważalny, ale ciężko się przebić bez własnej siedziby. Chcemy pokazać, że naprawdę sporo osób znajduje miejsce u nas. Teatr stanowi dla nich już nie tylko hobby, bo ciężko pracują nad kolejnymi spektaklami – opisała Danuta Damek, kierownik produkcji i grająca w „Marzeniu”.
W papieskim oknie
– Zaangażowałem Krzysztofa Zbieranka, który jest drugim reżyserem. Jeśli ja gram, to ktoś musi podglądać, co się dzieje, dawać jakieś uwagi, bo nie jestem alfa i omegą – powiedział Artur Dziurman.
13 grudnia ekipa wkroczyła na plan filmowy. Pierwsze ujęcia powstały na Kopcu Kościuszki w Krakowie. Ze stolicy Małopolski trafią do filmu też obrazy m.in. z Rynku Głównego, Kurii Metropolitalnej (w tym z okna papieskiego), Akademii Sztuk Pięknych czy Urzędu Marszałkowskiego. Nie zabraknie scen z podziemi kościoła św. Stanisława Kostki, gdzie Stowarzyszenie Scena Moliere oraz ITAN odbywają próby.
W „Marzeniu” pojawią się też ujęcia m.in. z Warszawy, Myślenic oraz Wadowic.
– Mamy 41 obiektów, a to jest strasznie dużo jak na film fabularny. Dziękuję wszystkim instytucjom, bo zgodziły się za darmo udostępnić różne miejsca. Dzięki temu udało się zaoszczędzić ogromne pieniądze, a startujemy z ograniczonym budżetem – poinformował Artur Dziurman.
Plan zakłada, że zdjęcia zakończą się 9 stycznia 2016 r. Sprawa muzyki pozostaje otwarta. Reżyser chciałby współpracować z Janem Kantym Pawluśkiewiczem.
Kulturalna integracja
Olbrzymie wyzwanie i stres – tak wykonawcy ze Sceny Moliere oraz ITAN charakteryzują nowy etap swojej pracy. Zaczynali od spektakli w połączeniu ze slajdami i obrazami filmowymi.
– W „Ślepcach” i „Promieniowaniu ojcostwa” wystąpiliśmy w ujęciach filmowych. „Marzenie” to jest kolejny próg, kolejne doświadczenie. Pewnie emocje jeszcze wzrosną – powiedział Janusz Bąk.
Krzysztof Bartosz uznał jedną ze scen ze swoim udziałem za kontrowersyjną, ale z życia wziętą. – Będę przewracany i bity. Ma to wyglądać naturalnie, a ja akurat nie widzę – opisał. Kiedyś był osobą bardzo zamkniętą w sobie, nie wychodził sam z domu. Usamodzielnił się dzięki pracy w teatrze, do którego trafił 10 lat temu. Bierze laskę i dociera na kolejne próby, spektakle czy aktualnie na plan filmowy.
„Marzenie” ma pokazać, że osoby z dysfunkcją wzroku sporo potrafią i potrzebują integracji ze społeczeństwem. – Na tym rzecz polega, żeby integrować ludzi. Niekiedy niewidomych zamyka się w czterech ścianach, bo pojawia się wstyd albo brak wiary w ich umiejętności radzenia sobie w życiu. A to są normalni ludzie, którzy tylko potrzebują iskry, żeby coś robić – powiedział Mieczysław Baczyński.
Grają i śpiewają
Ostatnie tygodnie są niezwykle pracowite dla wykonawców ze Sceny Moliere oraz z ITAN. W krótkim czasie poszerzyli swój repertuar o dwa przedstawienia. 29 października po raz pierwszy wystąpili z „Hiobem”, o czym już informowaliśmy na naszych łamach i portalu (https://naszesprawy.eu/kultura-i-sztuka/10443-byc-jak-hiob-czyli-opowiesc-o-cierpieniu.html). 11 listopada w Krakowie w podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki odbyła się premiera spektaklu „Wesele 2015. Wszystko po krakowsku”.
– Po „Cyganerii”, którą zrobiłam z Arturem [Dziurmanem – przyp. red.], wszyscy bardzo chcieli śpiewać. Wymyśliłam, że wybierzemy krakowskie piosenki, bo są znane i lubiane. Następnie pojawiła się myśl o „Weselu”, ale zamierzałam zrobić coś lekkiego, a nie cały dramat – powiedziała Beata Paluch-Zarycka, reżyser spektaklu.
Obok wątków nostalgicznych pojawiają się elementy humorystyczne. Te ostatnie odnoszą się m.in. do telewizyjnego programu o matrymonialnych perypetiach rolników. Charakteru dodaje akompaniament Moniki Błaszczak-Bylica.
– Jestem bardzo dumna ze wszystkich aktorów, bo zrobili duże postępy indywidualne. Jednocześnie bardzo uczciwie pracowali dla dobra całego spektaklu, to rzadko się spotyka nawet w zawodowym zespole – oceniła po premierze Beata Paluch-Zarycka.
Krzyk rozpaczy
Grupie skupionej wokół Artura Dziurmana zależy na przygotowaniu kina na odpowiednim poziomie. Na planie filmowym widać olbrzymie zaangażowanie od rana do wieczora, a na efekty tego trzeba będzie jeszcze poczekać kilka miesięcy. Premiera? Data jeszcze nie została ustalona.
– Do 30 kwietnia 2016 r. musimy rozliczyć budżet z Fundacji Batorego. Do tego dnia powinniśmy dać przedpremierę, np. w siedzibie Fundacji Batorego lub w Narodowym Instytucie Audiowizualnym. Wczesną wiosną zamierzam poszukać dystrybutora filmowego – poinformował Artur Dziurman.
„Marzenie” może być postrzegane jako krzyk rozpaczy, który dotrze do szerszego grona odbiorców niż przedstawienia Stowarzyszenia Scena Moliere oraz Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego.
Jest szansa, że wstrząśniemy osobami decydującymi w tego typu sprawach. Często brakuje nam sił, ale jednak z różnych źródeł zdobyliśmy środki na film fabularny i realizujemy go przy użyciu nowoczesnego sprzętu. To świadczy o naszej olbrzymiej determinacji – powiedziała Danuta Damek.
Sytuacja przypomina dobre kino. Wciąga, a kluczowe kwestie pozostają wielką niewiadomą. W końcu życie pisze najlepsze, ale też nieoczekiwane scenariusze.
Anna Korcz
Od jakiegoś czasu współpracuję na deskach teatru z Arturem Dziurmanem. Byłam zaskoczona, kiedy otrzymałam od niego propozycję niewielkiej roli [dyrektorki banku – przyp. red.]. Oczywiście przyjęłam ją z przyjemnością i znalazłam się w ekipie filmu „Marzenie”. Zawsze martwię się o efekt końcowy. Tutaj wszystko będzie pięknie i popłyną nam łzy na premierze.
Mało osób wie, że Artur prowadzi działalność z niepełnosprawnymi. Kiedy przemierzamy Polskę wzdłuż i wszerz, proszę go, żeby opowiadał o swoim teatrze i swoich uczniach. Artur ma niezwykłe pokłady pozytywnej energii, bardzo ciepło o wszystkim mówi.
To niebywałe, że osoby z dysfunkcją wzroku tak świetnie sobie radzą na deskach teatru w różnych miejscach. Będąc w nowych miejscach, tu się potknę, tam się potknę, wpadnę na ścianę. A przecież widzę i to całkiem nieźle. Podziwiam tych ludzi, że dwie-trzy godziny przed spektaklem przyjeżdżają i dłońmi, które zastępują im oczy, zapoznają się ze sceną, a później grają. Dla mnie to coś fascynującego. Podziwiam osoby, które mają w sobie potęgę siły. Wszystko jedno, czego ona dotyczy: sportu, mocowania się z przeciwnościami losu. Nie poddają się, prą do przodu.
Tekst i fot. Marcin Gazda
Data publikacji: 22.12.2015 r.