Dotknąć Kilimandżaro w 2024 r. Wyjątkowa wyprawa niewidomych

Troje niewidomych Polaków zamierza w przyszłym roku zdobyć Kilimandżaro (5895 m n.p.m.). W drodze na najwyższy szczyt Afryki towarzyszyć im będzie m.in. Artur Małek. Ten himalaista pokona część trasy z opaską na oczach. Wkrótce grupa wyruszy na obóz treningowy, który zostanie zorganizowany na Babiej Górze. Aby wyprawa doszła do skutku, potrzeba ok. 200 tys. zł. Obecnie prowadzona jest zbiórka środków za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl.

Trwają przygotowania do realizacji projektu „Dotknąć Kilimandżaro – niewidomi Polacy na dachu Afryki”. Próba zdobycia szczytu zaplanowana jest na sierpień-wrzesień 2024 r. Wstępne plany zakładają, że ekspedycja potrwa najprawdopodobniej 10-12 dni. Weźmie w niej udział 10 osób, a 3 z nich nie widzą. W ekipie znajdą się m.in. himalaista Artur Małek, a także komik i prezenter Mariusz Kałamaga.

– Śmiało używam stwierdzenia, że jest to pierwsza wyprawa niewidomych Polaków na Kilimandżaro. Oczywiście pamiętamy o inicjatywie sprzed piętnastu lat [projekt Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko „Kilimandżaro 2008 – Mimo Wszystko” – przyp. red.]. Wtedy poleciała grupa dziewięciu osób z różnymi niepełnosprawnościami, a na szczyt dotarł m.in. niewidomy Łukasz Żelechowski – mówi Piotr Żurek, pomysłodawca przedsięwzięcia, który wzrok stracił 30 lat temu.

Dla niego będzie to kolejne wyzwanie. Zawodowo spełnia się jako fizjoterapeuta, prowadząc własną firmę w Tarnowskich Górach. Zdobył już Koronę Maratonów Polski. Tytuł ten przysługuje osobom, które w ciągu dwóch lat ukończą 5 wyznaczonych biegów na dystansie 42,195 km. Mowa tu o imprezach w Dębnie, Krakowie, Warszawie, Poznaniu i we Wrocławiu. Startował też w triathlonach, a więc połączeniu pływania, kolarstwa i biegania.

– Gdybym uczestniczył w kolejnych zawodach, to udowodniłbym sobie tylko to, że mogę poprawiać swoje czasy czy zwiększać dystanse. Chciałem spróbować czegoś innego i przekonać się, czy jestem w stanie pokonywać inne bariery – dodaje 49-latek.

Kierunek Afryka
Kiedyś Piotr Żurek pomyślał o zdobyciu jakiejś góry. Takiej, która stanowi wyzwanie, a jednocześnie jest bezpieczna dla osób niewidomych. Od pacjentów dowiedział się, że na Kilimandżaro nie ma wspinaczki po skałach. Nie trzeba używać specjalistycznego sprzętu. To przesądziło o wyborze najwyższego szczytu Afryki. Kilka lat temu powiedział o tym swojej córce. Ona co pół roku dopytywała go o realizację tego planu.

– W pewnym momencie stwierdziłem, że mogę kupić bilet do Tanzanii, opłacić agencję organizującą takie wyprawy i wyjść na szczyt. Ale uznałem, że lepiej zrobić fajny event społeczny, w którym o wszystko zadbamy sami – opowiada pomysłodawca projektu.

Zaczął więc poszukiwania chętnych. Spotkał się z Pawłem Wróblem, który jest licencjonowanym przewodnikiem górskim beskidzkim i Międzynarodowym Przewodnikiem Górskim (International Mountain Leader) UIMLA. Ten przyznał, że ma w swoim otoczeniu osoby niewidome, które też marzyły o tym wyjściu. Do Afryki poleci Dawid Górny z Krakowa, prawnik i współzałożyciel spółki Accens zajmującej się dostępnością cyfrową. 45-latek jest również prezesem Międzynarodowej Fundacji Rozwoju Profesjonalnej Komunikacji Technicznej oraz Fundacji Na Rzecz Osób Niewidomych i Słabowidzących Vega. Na Kilimandżaro wybierze się też Małgorzata Wiecha z Bielska-Białej, magister pedagogiki specjalnej o specjalności tyflopedagogika i dyplomowany trenerem umiejętności społecznych.

– Nie szukałem więcej chętnych. Nie chciałem, żeby z tego zrobiła się wycieczka. Uznałem, że troje wspinaczy wystarczy ze względu na koszty i utrudnienia. Każdy niewidomy musi iść ze swoim przewodnikiem, którego zna od lat – podkreśla Piotr Żurek.

Z opaską na oczach
Ambasadorem projektu jest Artur Małek. Tyszanin był w 2013 r. w składzie czteroosobowego zespołu, który jako pierwszy w historii zdobył w sezonie zimowym Broad Peak (8051 m n.p.m.). Dotarł też na takie szczyty jak Mount Kenia (5199 m n.p.m.), Ararat (5137 m n.p.m.) Mont Blanc (4810 m n.p.m. ) oraz Matterhorn (4478 m n.p.m.).

– Piotrka poznałem kilka miesięcy temu. On szukał kontaktu do osób zajmujących takimi ekspedycjami i trafił do mnie przez kolegę kolegi. Zaczął mnie też rehabilitować, a ja początkowo pomagałem mu w planowaniu wyprawy. Później nakłonił mnie, żebym pojechał. Nie byłem jeszcze na Kilimandżaro, więc to dla mnie będzie atrakcja – mówi 44-latek.

Jednak nie zdecydował się od razu. Uznał, że jest to trudny temat. Zwłaszcza że wcześniej nie miał bliższego kontaktu z osobami niewidomymi. Część trasy zamierza pokonać z opaską na oczach. Najprawdopodobniej ubierze ją pod koniec wyprawy. Przed wylotem do Afryki nie planuje tego robić, aby ograniczyć ryzyko kontuzji.

– Niewidomy na pewno łatwiej ma w pokonywaniu terenu niż osoba widząca, która idzie z zasłoniętymi oczami. Zdaję sobie z tego sprawę, bo jestem z wykształcenia rehabilitantem. Wiem, jak to wszystko działa – opisuje Artur Małek.

Droga na szczyt
Mówi się, że Kilimandżaro nie jest trudne do zdobycia w porównaniu z innymi górami. Ale dotarcie na Dach Afryki będzie wyzwaniem dla ekipy z Polski. Jak podkreśla Piotr Żurek, trzeba uzyskać zgodę na wejście na szczyt, a rząd Tanzanii wydaje ją najczęściej na 7 dni. Nie będzie więc czasu na aklimatyzację, a powyżej 3500 m n.p.m. rozpoczynają się pierwsze problemy z powietrzem. Ryzyko choroby wysokościowej jest dosyć duże.

– Na początku trasa prowadzi przez dżunglę, gdzie jest duszno i gorąco. To też człowieka obciąża. Do tego dochodzą korzenie na drodze, bo tam jest roślinność. Później robi się już zimno, a na szlaku mamy osypujący się żwir wulkaniczny – opisuje Artur Małek.

Pomysłodawca projektu zaznacza, że wspinaczy czekają 4-5 dni podchodzenia pod górę. Nogi muszą być na to odpowiednio przygotowane. Część przygotowań będzie miała charakter indywidualny, a część – zespołowy. Program obejmie m.in. wizyty na siłowni i ćwiczenia z ciężarkami przymocowanymi do sportowego obuwia. Pod koniec maja część grupy odbyła pierwszy wspólny trening w Beskidzie Małym. W czerwcu cała ekipa wybra się na Babią Górę. I takich wspólnych obozów przed wyjazdem ma być kilka.

– Zasugerowałem Piotrkowi, żeby osoby niewidome ze swoimi przewodnikami bardziej trenowały w terenie górskim niż na siłowni. Stąd też takie spotkania gdzieś wyżej. Na Babiej Górze są śliskie kamienie i korzenie, więc można sobie uzmysłowić pewne rzeczy. Trzeba też znaleźć sposób komunikacji – dodaje Artur Małek.

Potrzebne wsparcie
Na portalu Zrzutka.pl trwa zbiórka środków na realizację projektu (https://zrzutka.pl/8bjr8t). Szacuje się, że koszt wyprawy wyniesie ok. 200 tys. zł. To wydatki na m.in. zakup ekwipunku i podróż. Trzeba też będzie opłacić wstęp do parku narodowego Tanzanii i wejście na szczyt Kilimandżaro. Do tego dochodzi zatrudnienie tragarzy i lokalnych przewodników. Obecnie pozyskano w ten sposób ponad 10 tys. zł.

– Chciałbym do końca tego roku zebrać potrzebną nam kwotę, żeby od stycznia zajmować się logistyką. Ta wyprawa jest wyjątkowa, bo na siebie wzięliśmy cały ciężar organizacji. Nie zajmuje się tym dla nas żadna fundacja czy żadne stowarzyszenie. Po prostu jesteśmy grupką ludzi, którzy chcą stworzyć coś fajnego – podkreśla Piotr Żurek.

Trwają rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Niewidome osoby mają nadzieję, że inicjatywę wspomogą ich miasta – tzn. Tarnowskie Góry, Kraków i Bielsko-Biała. Grupa planuje różne aktywności promujące projekt. Pomaga w tym już profil na Facebooku (Dotknąć Kilimandżaro). Na nim będą pojawiać się m.in. relacje z treningów, zdjęcia oraz filmiki.

– Ten projekt już pokazuje, że osoby niewidome są aktywne i podejmują działania, na które nie decyduje się wielu ludzi pełnosprawnych. A jeśli ma się taki zapał jak Piotrek, to każdy może coś osiągnąć. Nawet jeżeli nie wejdzie się na szczyt, bo o tym decydują różne czynniki. Często przecież osoba widząca wraca bez zdobycia danej góry – podsumowuje Artur Małek.

Marcin Gazda, fot. : Facebook – Dotknąć Kilimandżaro

Data publikacji: 16.06.2023 r.

Link do zbiórki: https://zrzutka.pl/8bjr8t

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również