Eskapada dla promocji transplantacji, szlaku i …dla siebie

Członkowie Stowarzyszenia Główny Szlak Beskidzki wyruszyli na wyprawę Ustroń-Wołosate-Ustroń aby promować hasło: Transplantacja Daje Życie. W tej eskapadzie wzięli udział : Leszek Piekło, 74 l, Marek Szlicht, 71 l, Ryszard Wolski 57 l. Wystartowali 24 kwietnia z Ustronia w Beskidzie śląskim, wędrówka ta trwała niespełna dwa miesiące.

Celem organizowanego wydarzenia była szeroko pojęta promocja transplantologii, jako dziedziny medycyny dającej szansę na w pełni normalne życie. Wędrowcy szli znacznie wolniej niż zwykle, a to dlatego że chcieli poznać okolicę Głównego Szlaku Beskidzkiego, zboczyć czasem kilometr czy dwa, by coś zobaczyć, z kimś porozmawiać. Trasa wiodła przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecko-Orawski, Pogórze Orawsko Jordanowskie, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid Niski, częściowo Pogórze Bukowskie, ponownie Beskid Niski i Bieszczady Zachodnie. Po dotarciu do wsi Wołosate podjęli wędrówkę w kierunku zachodnim, by ponownie dotrzeć do Ustronia.

15 czerwca br., po 54 dniach wędrówki Leszek Piekło oraz jego towarzysz Marek Szlicht dotarli pod czerwoną kropkę w Ustroniu, kończąc tym samym swoją ekspedycję. Panowie pokonali razem ponad 1000 km, przemierzając Główny Szlak Beskidzki w obu kierunkach.

Leszek i Marek razem mają ponad 145 lat! Obaj po perypetiach sercowych, Leszek po dwóch zawałach, Marek po przeszczepie serca. Ryszarda Wolskiego kontuzja wykluczyła z wyprawy 5 dnia wyprawy.

Dziewięć 9 lat temu Marek Szlicht przeszedł przeszczep serca, a dzisiaj z nowym sercem, swoim marszem przez beskidzkie szczyty, udowodnia, że Transplantacja Daje Życie. Choć jak przyznaje wyprawa do końca była wielkim wyzwaniem.

– Już ten stres pomału mija. Może nie stres, raczej emocje, bo to jednak adrenalina była, staraliśmy się, żeby na tych końcowych kilometrach się nic nie przydarzyło. Generalnie było wspaniale, bardzo jesteśmy, szczęśliwi, zadowoleni, jest super. Zwłaszcza, że 25 maja minęło 9 lat od przeszczepienia mi nowego serca. Zrealizowałem się, czuję się wspaniale – wyznaje Marek Szlicht. – Panuje takie przeświadczenie, że jak ktoś jest po transplantacji, to już będzie wrak człowieka, że będzie wiódł taki kanapowy tryb życia i będzie taki uciążliwy. Nie! Nie było i nie ma na to mojej zgody! – stwierdza zdecydowanie.

Podobnie jak Pan Leszek, towarzysz i pomysłodawca wędrówki. Sam przeszedł dwa zawały i teraz ma wszczepiony kardiowerter. Pomimo tego od kilkunastu lat wędruje.

Organizator wyprawy również przeszedł przez szpitalny oddział kardiologiczny. – Ja też jestem z rozrusznikiem, czyli z kardiowerterem i nie przerwałem górskich wędrówek. Kilka miesięcy temu mi go wszczepiono. Przeszedłem zawał na Babiej Górze – dodaje Leszek Piekło.

– Wypełniliśmy misję jaką sobie założyliśmy, tak uważam, ale przede wszystkim wróciliśmy sami z własnym szczęściem. Tak naprawdę – mówię, że idziemy z promocją transplantologii, dla promocji Głównego Szlaku Beskidzkiego, ale tak właściwie przeszliśmy go dla siebie. Każda taka wędrówka pozostawia w nas nie tylko fantastyczne wspomnienia, ale też nas trochę zmienia – snuje refleksję Leszek Piekło.

Mężczyźni spali w schroniskach i gospodarstwach agroturystycznych. Zabrali minimalny ekwipunek i na wszelki wypadek karty wypisowe ze szpitala. W plecakach mieli zapas leków na kilka tygodni. Resztę wysłali na trasę, by było lżej.

Główny Szlak Beskidzki to najdłuższy górski szlak w Polsce. To osiem pasm górskich. Za każdym razem inna przyroda, inna kultura, inni ludzie, bywa, że inne wyznania, inna religia.
Ta wyprawa trwała 54 dni, zgodnie z planem uczestnicy codziennie pokonywali od 14 do nawet 40 km. Nie bez powodu wybrali też właśnie ten szlak.

Wyznaczanie Głównego Szlaku Beskidzkiego rozpoczęto w 1924 roku, właśnie z Ustronia w Beskidzie Śląskim, a pierwszy odcinek prowadził do Węgierskiej Górki. Następnie, przez kolejne lata wydłużano go, aż po 11 latach sięgnął ówczesnej granicy w Czarnohorze. Wędrować można oczywiście w obu kierunkach.

Główny Szlak Beskidzki jest historycznym szlakiem, niedługo będzie obchodził stulecie. Obecnie kończy się w Bieszczadach. Można powiedzieć, że spina całe polskie Beskidy.

Ta eskapada miała przede wszystkim zwrócić uwagę na problemy polskiej transplantologii i zapaść jej funkcjonowania, jaką spowodował COVID. W 2022 roku w Polsce przeszczepiono ponad 1400 narządów. To znacznie mniej niż przed pandemią i znacznie mniej – stosownie do populacji – niż w innych krajach europejskich.

Zobacz galerię…

Ewa Maj, zdjęcia udostępnili Krzysztof Feruga, Maciej Kulej

Data publikacji: 19.06.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również