Reminiscencje kuracjusza w Szczawnie Zdroju

Reminiscencje kuracjusza w Szczawnie Zdroju

- To skandal! W ogóle tu nie ma gdzie stanąć! Na jedynej kopercie dla niepełnosprawnych stoi oczywiście samochód bez karty parkingowej, a my jeździliśmy jak szaleni w kółko, żeby gdzieś zaparkować... - oburzał się przechodzień w Parku Zdrojowym w Szczawnie Zdroju, dokąd przybył z żoną i niepełnosprawnym synem na wózku.

To nie była najlepsza reklama dla kurortu, gdzie przyjeżdżają ludzie po zdrowie i sprawność.

Najbardziej widoczny w całym miasteczku jest budynek Domu Zdrojowego, zbudowany w XIX wieku przez rodzinę Hochbergów jako największy w ówczesnej Europie Grand Hotel. Imponująca budowla, do której prowadzą ozdobne drzwi otwierana zabytkową klamką, która jednak o mało nie zostaje w mojej ręce, bo jest już mocno obluzowana. No, ale zabytek…

Ogromny hol, jaki zobaczyłam po wejściu do środka, robi wrażenie chyba na każdym wchodzącym. W recepcji uśmiechnięta pani odebrała ode mnie skierowanie na turnus rehabilitacyjny z ZUS i wręczyła mi klucze od pokoju z listą rzeczy do załatwienia na kartce, po czym zwróciła się do następnej osoby z równie profesjonalnym uśmiechem. Nie było czasu na dyskusje czy pytania. Zabrałam więc moja walizę i wsiadłam do obszernej windy, która uniosła mnie na trzecie piętro. Kiedy dotarłam pod pokój 324 okazało się, że moja towarzyszka z pokoju już jest. Po przywitaniu się obejrzałam pokój i poczułam się jak czterdzieści lat temu na koloniach letnich. Maleńki pokoik, dwa bardzo stare tapczany, chwiejąca się, odrapana szafa i stolik w rogu – robiły wrażenie jakby pochodziły z bardzo minionej epoki. Podobnie jak łazienka, gdzie brodzik był wymurowany i zasłonięty zasłonką w kwiatki…

No cóż, uprzedzano mnie, że mogę się dostać do części nie remontowanej od lat, bo brak środków. Pielęgniarka z tego piętra przepytała mnie na okoliczność konieczności wystawienia zwolnienia lekarskiego za okres pobytu w sanatorium i uprzedzono nas, ZUS-wców, że dziś nie zdążymy już na zabiegi, bo trzeba wydrukować karty zabiegowe, a to potrwa. Ale możemy iść na kolację, która jest serwowana o godzinie 17.30. Obowiązkowa wizyta u lekarza, rutynowe pytania o rodzaj schorzenia i pierwszy dzień zaliczony.

Noc, jak to w nowym miejscu i z drugą, obca osobą tuż obok w pokoju, raczej nie najlepiej przespana.

Rano toaleta i szybko na śniadanie, bo podaje się je od 8.00 do 9.00, a potem trzeba sobie radzić samemu. Wreszcie po śniadaniu dostajemy karty zabiegowe i zaczyna się bieganie z jednego miejsca do drugiego, na zabiegi. Obiekt olbrzymi: trzy piętra, 130 pokoi, więc zabłądzić bardzo łatwo. Początkowo wszyscy trzymają się wyznaczonych godzin kolejnych zabiegów, ale po kilku dniach okazuje się, że można poza kolejnością znacznie wcześniej „zaliczyć” ćwiczenia i po obiedzie mieć już czas wolny.

Kiedy już „ogarnęłam” zabiegi, zapytałam w administracji budynku jak funkcjonuje sanatorium i jak są przygotowani do przyjmowania osób z różnymi niepełnosprawnościami. Przemiłe panie pokazały mi wszelkie udogodnienia w budynku, które umożliwiają osobom np. o kulach czy na wózku dostać się do budynków sanatoryjnych oraz poruszać się po nich. Faktycznie, wszędzie są podjazdy, windy, szerokie drzwi i nie ma progów uniemożliwiających przejazd wózkom. Powiedziały mi także, że na każdym piętrze Domu Zdrojowego i innych budynków sanatoryjnych, takich jak „Cis”, „Anka” czy „Pionier „ są pokoje przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Rzeczywiście, pokoje jakie zobaczyłam, były wyposażone w doskonale przystosowane łazienki i – co stwierdziłam z żalem – o wiele większe od naszego maleńkiego pokoiku dla dwóch osób. No cóż, wprawdzie ledwie chodzę z powodu chorego kręgosłupa, ale miejsca wiele nie potrzebuję – a wózek owszem. Ogromne korytarze, dwie windy, z których jedna zjeżdżała aż do sal, w których mieliśmy zajęcia w siłowni, zapewniały pełny komfort poruszania się osobom o kulach i na wózku.

– Jest pełne obłożenie w każdym turnusie, zostają pojedyncze miejsca w pokojach kilkuosobowych. Generalnie od marca do listopada mamy komplety – wyjaśnia Anna Górna z Działu Marketingu Uzdrowiska Szczawno-Jedlina S.A. Są to pacjenci NFZ i ZUS oraz komercyjni. W Domu Zdrojowym jesteśmy przygotowani do przyjęcia ludzi z różnym stopniem niepełnosprawności: mamy podjazdy przy wejściach, windy i przynajmniej jeden pokój na piętrze przystosowany dla potrzeb osób poruszających się na wózkach. Obecnie mamy kilka pokoi tak przystosowanych, a do 2018 roku będzie już gotowa całość, tzn. budynki, w których są pacjenci z NFZ lub ZUS będą miały kilka pokoi przystosowanych. Wszystkie zabiegi staramy się wykonywać na miejscu, tak żeby nie trzeba było przemieszczać się na zewnątrz. Wszystkie wycieczki także są dostępne dla osób niepełnosprawnych – firma, która z nami współpracuje ma busy przystosowane do przewozu wózków, tak więc nasi pacjenci mogą w pełni korzystać z pełnej oferty rekreacyjnej i rozrywkowej – zapewnia Anna Górna.

W Parku Zdrojowym gdzie spotkałam oburzonego pana, alejki są gładkie, nie ma ostrych podjazdów do kawiarni, restauracji i Zakładu Przyrodoleczniczego, gdzie odbywa się część zabiegów, wejście nie sprawia problemu. Podobnie do biblioteki miejskiej czy Teatru Zdrojowego oraz Pijalni Wód Mineralnych – tam wprawdzie jest brak windy i piętro jest niedostępne dla wózków, ale na parterze są krany ze wszystkimi rodzajami niezbędnych wód leczniczych oraz sklepik z pamiątkami.

Dla rozrywki kuracjuszy prawie co wieczór odbywały się koncerty, pogawędki, wykłady i filmy związane z regionem i jego tajemnicami. Dowiedziałam się więc o historii pierwszych właścicieli i fundatorów Domu Zdrojowego – rodu Hochbergów, a szczególnie o losach niezwykłej kobiety, księżnej Daisy. Poznałam opowieść o Złotym Pociągu i potwornym losie więźniów obozu Gross-Rosen. Zwiedziłam z biurem podróży najciekawsze obiekty miasteczka, byłam na Zamku Książ, w czeskim Skalnym Mieście, a nawet we Wrocławiu. Można było jeszcze obejrzeć kopalnię z okresu drugiej wojny światowej i obiekty sakralne w Krzeszowie oraz piękne sąsiednie miasteczko – Świdnicę. Bogata oferta turystyczna jest dostępna naprawdę dla każdego, bo przewodnicy wiedzą iż mają do czynienia z ludźmi o różnej sprawności i dostosowują się do ich możliwości poruszania się. Biura mają także specjalnie dostosowane pojazdy. Tak więc wolnym krokiem zwiedziłam kawałek pięknego Dolnego Śląska.

-To jest nawet taki wymóg prawny, przepisy nas do tego zobowiązują. Osoby niepełnosprawne są w centrum naszej uwagi jako uzdrowiska, gdzie leczymy i rehabilitujemy pacjentów – zapewnia Paweł Skrzywanek, prezes Zarządu Uzdrowiska Szczawno-Jedlina S.A. – W większości uzdrowisk sanatoria to są obiekty zabytkowe, w ktorych nie było pomieszczeń dostosowanych do specjalnych potrzeb niepełnosprawnych. Teraz trzeba inwestować i w miarę możliwości finansowych robimy remonty oraz przebudowy, ale nie stać nas na działania kompleksowe. To przede wszystkim podjazdy, wyposażenie w sprzęty, sanitariaty i to się dzieje na bieżąco. Ciągle coś robimy. Kwestią dosyć pilną, bo zgodnie z wymogami do roku 2018, jest sprawa budowy basenu w uzdrowisku. Nie ma jednak na to funduszy, więc mamy tzw. kwadraturę koła.

W roku 2015 już za mojego tutaj pobytu, otworzyliśmy w pełni wyremontowany obiekt sanatoryjny dla dzieci, który się nazywa „Mieszko”. Jest to pierwszy obiekt w uzdrowisku wyremontowany od A do Z od 1945 roku. Nie da się ukryć – kontynuuje Prezes Skrzywanek – że to jest miasteczko trochę zapomniane, zaniedbane… Potrzeby na rewitalizację obiektów w całym uzdrowisku, oceniam na około 150 milionów złotych, a ich dostosowanie do potrzeb niepełnosprawnych to kolejnych około 40 milionów złotych. Nie jest możliwe pozyskanie takiej kwoty z zysków naszej spółki. Wydatkowaliśmy dotychczas w okresie trzech lat jej funkcjonowania 13-14 milionów złotych na remonty i przebudowy, ale w pełnej skali potrzeb to jest kropla w morzu. Osobodzień wyceniony przez NFZ to około 80-90 złotych dziennie, a w tej kwocie jest wszystko: noclegi, jedzenie i rehabilitacja, więc te stawki są po prostu bardzo niskie.

Na zakończenie swej wypowiedzi Paweł Skrzywanek zapewnił: – To jest piękne miejsce, mogłoby być ładniej i nowocześniej, zwłaszcza, że jakość usług medycznych jest na najwyższym poziomie w Polsce, bo to są wysokiej klasy specjaliści, bardzo zaangażowani w to co robią. Zapraszam więc do uzdrowiska, a my postaramy się zapewnić jak najlepsze warunki jakie są możliwe w chwili obecnej.

Szkoda, że relatywnie niewielu ludzi na wózkach czy z innymi problemami podróżuje, bo obecnie zarówno miejscowości sanatoryjne, wczasowe i turystyczne są przystosowane do tego, aby nie tylko pełnosprawni mogli w nich przebywać, podziwiać i zwiedzać. Jest też gdzie zjeść, rozerwać się i przenocować. Niedługo sezon wakacyjno-turystyczny i warto wybrać się, poznawać miejsca od nas odległe, nie bojąc się, że nie damy sobie rady z wózkiem czy kulami. Wszędzie można także liczyć na pomoc personelu hoteli, sanatoriów czy obiektów gastronomicznych, gdyż myślenie społeczeństwa o niepełnosprawności jest już zupełnie inne niż kilkanaście lat temu.

Zobacz galerię…
Tekst i fot: Ewa Maj
Data publikacji: 06. 06.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również