Trener strzelectwa: niewidomy potrzebuje trzech miesięcy ćwiczeń

Trener strzelectwa: niewidomy potrzebuje trzech miesięcy ćwiczeń

W Chorzowie od kilkunastu lat strzelectwo sportowe uprawiają niewidomi i niedowidzący. - W ciągu trzech miesięcy jestem w stanie przygotować zawodnika do wyniku w granicach 89 punktów na 100 – powiedział PAP trener Andrzej Kieczka.

Udostępniamy nagranie wideo: https://www.youtube.com/watch?v=VYkFLcy0KBw

Podkreślił, że osoby z dysfunkcją wzroku wykonują podczas zajęć te same czynności, co widzący. W trakcie zawodów strzelca naprowadza wstępnie w kierunku tarczy asystent. Nie wolno im rozmawiać, dozwolony jest jedynie kontakt dotykowy. Zawodnik ma słuchawki, dzięki którym „widzi” cel.

– Dalej radzi sobie sam, regulując m.in. oddech, emocje. Nie może szarpnąć językiem spustowym. Celuje z odległości 10 metrów do normalnych tarcz, obraz „widziany” przez lunetę jest przetwarzany na dźwięk od bardzo niskiego do bardzo wysokiego. Pisk oznacza wejście w pole trafienia. Im wyższy dźwięk, tym bliżej tzw. dziesiątki – tłumaczył Kieczka, który pracuje też widzącymi strzelcami.
Przyznał, iż w zajęciach z pełnosprawnymi stosuje elementy wykorzystywane w treningach z niewidomymi.
-Chodzi o wypracowanie tzw. pamięci mięśniowej, na czym zależy każdemu trenerowi. Czyli stosujemy wszelkiego rodzaju zasłonki na oczy, nieoświetloną maksymalnie tarczę. Zawodnik w takich warunkach musi oddać strzał, potem to oceniamy – dodał.

Jak zaznaczył, strzelectwo jest jedną z ważniejszych możliwości rekonwalescencji.
– Ci ludzie pokonują barierę ciemności poprzez swoją aktywność. Większość z zawodników, z którymi mam do czynienia, w przeszłości była osobami pełnosprawnymi, bardzo dobrze widzącymi. Kilku w młodości strzelało w klubach sportowych – poinformował.

Zaznaczył, że zawodów dla niepełnosprawnych jest mniej niż dla w pełni zdrowych ludzi.
– Tego się nie da porównać. Oczywiście wszystko rozbija się o pieniądze. Sprzęt, którego zawodnicy używają, jest naprawdę bardzo drogi. Co prawda karabiny można już kupić w granicach do dwóch tysięcy złotych, ale w przypadku lunety Swarovskiego jest to już wydatek w granicach pięciu tysięcy. Kluby sobie na to za bardzo nie mogą pozwolić – ocenił.

Niewidomi strzelają z długiej broni pneumatycznej oraz pistoletów laserowych.

– Wcześnie trenowałem bowling, ale strzelectwo mnie wciągnęło, złapałem bakcyla. Zaczynałem jako osoba jeszcze widząca, teraz jestem ociemniały. Przedtem kierowałem się wzrokiem, obecnie – dźwiękiem. Skupiam się przede wszystkim na nim – powiedział PAP Sławomir Kurzyński z Wodzisławia śląskiego, trenujący w chorzowskiej „Karolince” od 2008 roku.
Nadmienił, że podczas strzelania potrzebuje wyciszenia, by znaleźć optymalny sygnał naprowadzający.
– Satysfakcja z trafienia jest duża. Chcemy osiągnąć jak najlepsze wyniki. Trafienie „10″ jest dla nas budujące. Ludzie się dziwią, że niewidomy może strzelać i trochę trzeba to tłumaczyć. Rodzina mnie podziwia – dodał Kurzyński.

Jego klubowy kolega Michał Grabiec z Jastrzębia–Zdroju zaczynał przygodę ze strzelectwem mając dobry wzrok.
– Udział w treningach i zawodach daje mi satysfakcję, że chociaż częściowo jestem niewidomy, to potrafię coś zrobić. Lubiłem zresztą strzelać, kiedy miałem w miarę dobry wzrok. To kontynuacja tego, co było kiedyś. Dosyć długo trwało przestawienie się. Kiedy widziałem, działałem, reagowałem szybciej. Teraz jest mi trudniej. To kwestia czasu i opanowania nerwów. Bo widząc mniej się denerwowałem. Ale satysfakcja jest większa. Czasem po strzale wydaje mi się, że powinno być dobrze, a różnie to bywa – zauważył Grabiec.

Prezes klubu Czesława Konieczna przyznała, że pomysł na sekcję strzelecką zaczerpnęła z doświadczeń słowackich.
– Od ponad 20 lat współpracujemy z klubami słowackimi w Koszycach czy Bratysławie. Prezes związku niewidomych na Słowacji Stefan Kopczyk namówił nas, żeby w Polsce tą dyscyplinę wprowadzić. I tak się zaczęło. Rozpoczęliśmy szkolenie. Pierwszy etap był bardzo ciężki, bo nie mieliśmy broni i pojęcia na czym polega ta „zabawa”. Słowacy przyjeżdżali do nas ze swoją bronią, uczyli nas. Pierwsza u nas była sekcja kręglarska. Prowadzimy też inne dyscypliny, również wzbudzające zdziwienie: taniec sportowy i piłka nożna dla niewidomych – wspominała Konieczna.

Jak podkreśliła, broń pneumatyczna z najwyższej półki kosztuje od 14 d 18 tys. złotych.
– Z taką bronią pracuje nasza najlepsza zawodniczka Aleksandra Janczek, złota medalistka mistrzostw Europy, które odbyły się w słowackiej Nitrze – poinformowała.

Jej zdaniem sport to najlepszy sposób na poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej.
– To doskonała rehabilitacja i rewalidacja osób niepełnosprawnych. Powinny się znaleźć środki na to, by ci ludzie dzięki sportowi odnaleźli się w społeczeństwie – podsumowała. (PAP)

Piotr Girczys

Data publikacji: 20.05.2015 r.

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również