Wojewódzkie Zawody Jeździeckie Osób Niepełnosprawnych

Wojewódzkie Zawody Jeździeckie Osób Niepełnosprawnych

Do centrum Katowic najwyżej 8 km. Świetne położenie, przy lesie, w którym wyznaczono ścieżkę konną, blisko do sąsiednich dzielnic. Częstymi gośćmi są osoby niepełnosprawne.

Ośrodek Hipoterapeutyczny PADOK w Katowicach-Janowie współpracuje bezpośrednio z Ośrodkiem Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym w Giszowcu, Stowarzyszeniem Pomocy Niepełnosprawnym „Skarbek” w Mysłowicach, przyjeżdżają dzieci z Rudy Śląskiej-Halemby, ze szkoły specjalnej z Mysłowic, również prywatnie, według ustalonych godzin zajęć. Jest kryta ujeżdżalnia (w razie niepogody), są własne konie. PADOK jest ośrodkiem Patronackim Polskiego Towarzystwa Hipoterapeutycznego (PTHip), w grupie 30. takich ośrodków w kraju.
6 czerwca po raz pierwszy ośrodek zorganizował Wojewódzkie Zawody Jeździeckie Osób Niepełnosprawnych, przy współpracy Stowarzyszenia – „Hipoterapia, Hipika i Środowisko”. Osoby niepełnosprawne trenujące sporty jeździeckie na terenie Śląska mogły udział w zawodach paraujeżdżeniowych
i w biegu z przeszkodami. Ten ostatni to konkurs kierowany również do zawodników z niepełnosprawnością umysłową lub umysłową i fizyczną, którzy ukończyli 10 rok życia i mogli pokonać jeden z ustalonych torów przeszkód.

Regulamin zawodów oparty był na zasadach zawartych w oficjalnych przepisach sportowych Special Olimpics, obowiązujących podczas wszystkich zawodów jeździeckich rozgrywanych w ramach Olimpiad Specjalnych (od niedawna na PADOKU trenują zawodników na olimpiady specjalne).
We wszystkich konkurencjach ocenie sędziów podlegały: równowaga jeźdźca, dosiad, użycie pomocy, umiejętność powodowania koniem, zachowanie form grzecznościowych i bezpieczeństwa oraz sportowa postawa. Zawodnicy w zależności od własnych możliwości, po porozumieniu z trenerem startowali na jednym z dwóch poziomów: C – zawodnicy rywalizują w stępie, B – w stępie i kłusie, podgrupy określają czy zawodnik startuje samodzielnie czy z asekuracją.
W jeździectwie zawodnicy są przydzielani do poszczególnych grup tylko na podstawie ich umiejętności, płeć i wiek nie są brane pod uwagę przy podziale na grupy. Jeździec korzysta z jednego konia podczas wszystkich konkurencji, w których bierze udział.
Przeszkody były dość trudne, przynajmniej „na oko” laika. Trzeba było na przykład podprowadzić konia bliziutko, zdjąć zgrzebło ze stojaka, a parę metrów dalej rzucić nim trafiając w stojącą beczkę. Podjechać do bramki, otworzyć ją i spowodować, aby koń przez otwartą już bramkę przeszedł. Wszystko to bezbłędnie, samodzielnie, bez pomocy. No, a nade wszystko pięknie się publiczności i sędziom pokłonić.

– Na zajęcia hipoterapii skierowanie musi wystawić lekarz – mówi Zenon Stogniew, sekretarz Stowarzyszenia. Jeśli dana osoba niepełnosprawna posiada zaświadczenie, że nie ma przeszkód do hipoterapii, wtedy my mamy prawo prowadzić zajęcia i nie ma znaczenia, jaka to jest niepełnosprawność. Mamy tu dzieci i z porażeniem mózgowym i z zespołem Downa, są głuchonieme, niewidome, są autystyczne. Z dziećmi autystycznymi to bardzo trudna sprawa, bo już samo przygotowanie do udziału w pracy z koniem wymaga bardzo dużo starań. To inny świat i zanim się dziecko odważy przebywać z koniem bezpośrednio, to trochę trwa. Jednak jak już zacznie współpracować, jak już może zacząć jeździć, to ma dużą satysfakcję. W trakcie hipoterapii bezpośrednio i nagle nie zachodzą jakieś zmiany. Tu jest bardzo ważna psychiczna strona, to po prostu pomaga. Na przykład ktoś przyprowadza dzieci bardzo niespokojne, z ADHD, one na koniach stają się zupełnie inne. Koń działa bardzo uspokajająco. Z kolei dla człowieka niewidomego już jest jakąś zaletą, że znajduje się w ruchu, w pozycji wyżej, niż jest stale, inaczej odczuwa, bo koń się rusza, inaczej słyszy, dochodzą do niego dźwięki inne niż normalnie.
Zawodom towarzyszyły takie atrakcje jak gry, zabawy, występy zespołów dziecięcych, folklorystycznych (Kobiórzanie i Kosztowioki), orkiestr, przejażdżki bryczką. Dla mnie wielką atrakcją był już sam widok niezmiernie przejętych, poważnych dzieci w bardzo odświętnych, profesjonalnych strojach jeździeckich. Niektórzy w prawdziwych bryczesach, oficerkach, w toczku na głowie. I zwracająca uwagę nawet osoby postronnej wspaniała więź hipoterapeutów z podopiecznymi, znajomość ich słabych i mocnych stron, wyprzedzające gesty, porozumiewanie się prawie bez słów. Kibicowali wszyscy. I rodzice i wolontariusze i dzieci. Uczmy się tego wszyscy – jak oni kibicowali swoim rywalom!
Kiedy już ubrani zawodnicy wyjeżdżali na koniu z „poczekalni”, na ich twarzach było wielkie skupienie. Takie zawody to widać poważna sprawa. Chyba rzadko udaje się widzieć dzieci z zespołem Downa tak długo bez uśmiechu – bo one tę swoją koncentrację zachowywały aż do końca, aż wykonały swój program, aż do braw.
I jeszcze coś, co właściwie nie powinno dziwić w tym miejscu – tu konie traktuje się nie tylko po ludzku, ale tak trochę jak… ludzi. I odzywki: „wolontariusze, proszę zaprowadzić Akorda do rozprężalni” są czymś naturalnym. Podobnie jak „idź go rozruszaj, bo on tam zasypia” – w odniesieniu do konia. Albo prośba: „koń już wszedł na padok, proszę zastawić belkę, żeby nie wyszedł z powrotem bez pytania”. Tu najwidoczniej wszyscy wiedzą, że koń potrzebuje się odprężyć, albo właśnie zasypia, lub ma ochotę trochę popsocić BEZ PYTANIA!

Bo kanony hipoterapii mówią, że: koń daje wrażenie chodu ludzkiego, zmniejsza spastyczność mięśni, hamuje przetrwałe odruchy postawy, przywraca zaburzoną symetrię mięśni tułowia, koryguje postawę ciała, zapobiega przykurczom i ograniczeniom ruchomości w stawach, stanowi źródło bodźców równoważnych. Koń także pobudza zmysły, mobilizuje i nie nudzi, uczy i relaksuje. Koń to żywa i ruchoma pomoc terapeutyczna, dydaktyczna, edukacyjna, którą mogą i powinni wykorzystywać wszyscy specjaliści pracujący z osobami niepełnosprawnymi.

Tekst i fot.: Ilona Raczyńska

konie1 konie2

 

 

 

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również