Trajką dookoła Polski. Marzenia się spełniają

Ruszamy!

„Jestem osobą niepełnosprawną i bardzo chcę objechać Polskę dookoła na mojej trajce. Zapraszam WSZYSTKICH do wspólnego kręcenia 30 etapów ! Jeśli sytuacja pozwoli to ruszamy 1 lipca 2022 roku z Cieszyna !!!”

Kiedy w październiku 2021 Łukasz Wiliński z Katowic zaczynał planować wyprawę „Trajką dookoła Polski” chyba nie do końca był świadomy czego się podejmuje. Szukanie sponsorów, patronów medialnych, honorowych patronatów, pomysły na grafiki, vlepki, magnesy, koszulki, flagi, itp., zajęło mu setki godzin. Dogranie wszystkich elementów było prawdziwą syzyfową pracą.

Od dnia, w którym wymyślił swoje kolejne wyzwanie, do dnia startu czas przyśpieszał, a do spięcia wszystkiego robiło się coraz mniej czasu. Cały wolny czas poświęcał temu przedsięwzięciu. Z prośbą o wsparcie starał się dotrzeć do różnych telewizji i stacji radiowych oraz prasy. W coraz większej liczbie mediów opisywano jego wyzwanie. Również skład towarzyszącego mu teamu wielokrotnie się zmieniał.

– Im bliżej startu tym większy mnie ogarniał niepokój i chęć całkowitego wycofania się z wyzwania. Ponieważ jednak nie należę do osób, które się poddają, to nie było zmiłuj, należało 1 lipca stawić się przez Ratuszem w Cieszynie lakonicznie stwierdza Łukasz.

Wiedział, że start wzbudzi duże zainteresowanie, ale to, co zobaczył całkowicie go zaskoczyło. Mnóstwo kamer, fotoreporterów, ludzi, rowerzystów, przedstawicieli władz, Policji i Straży Miejskiej. Każdy prosił o wywiad, zdjęcie oraz dawał wsparcie. Policja wyprowadziła grupę z miasta i tak rozpoczęła się największa przygoda Łukasza. Codziennie wieczorem robił opisy poszczególnych dni, a osoby mu towarzyszące umieszczały na bieżąco filmiki i fotki.

9 lipca Łukasz napisał wieczorem na Facebooku:  „Dziś pierwsza setka! Podzieliliśmy się na kilka grup, każda ustaliła swoje priorytety i wystartowaliśmy. Mniej więcej w połowie drogi, krótki oddech w naszym domku na kółkach i dalej, bo czas goni.”

W trasie spełniały się różne marzenia, ale jednego nie udało się spełnić: – Okazuje się, że ta wyprawa to nie tylko moje kolejne wyzwanie, ale i kurs ekonomicznej jazdy. Jest cień szansy, że po okrążeniu Polski spełni się moje największe marzenie, jakim jest… mandat za prędkość! – wyznaje.

Rozgłos wyprawy poszedł w Polskę tak dalece, że w Grybowie na skrzyżowaniu zatrzymał ich mieszkaniec i zapytał czy to TA wyprawa. Krótki przystanek na fotki i rozmowę no i dalej w drogę.

–  Na rogatkach Białej Podlaskiej czekała ogromna lokalna rowerowa ekipa na czele z… PREZYDENTEM miasta !!! Przyjechały też lokalne media. Tak „eskortowani” pojechaliśmy na rynek, gdzie zrobiliśmy fotki. Pan Prezydent zaprosił nas do swojego biura (gdy robiłem fotkę siedząc za biurkiem prezydenta, to nie powiem, bardzo m się taki fotel podobał) oraz zamówił pizzę, a potem wziął gitarę i z nami śpiewał. Oj, zazdroszczę miastu takiego Prezydenta! – wspomina Łukasz.

Z racji wielu czynników trzeba było korygować etapy, żeby pogodzić wiele spraw i żeby 31 lipca pojawić się ponownie przed cieszyńskim Ratuszem.

– Szukając najlepszej drogi przez Słupsk trafiliśmy na fantastycznego człowieka (kolejnego na naszej drodze), który nie dość, że nas przeprowadził przez miasto, to jeszcze zaserwował szybką lekcję historii miasta i pokazał kilka ciekawych obiektów – to kolejne wspomnienie Łukasza.

W trakcie wyprawy uczestnicy poznali zarówno przepiękne szlaki rowerowe, jak i jechali drogą obok TIR-ów, wdychając spaliny. Koła trajki poznały zarówno asfalt, piach, błoto, trawę, jak i różnego typu płyty (betonowe, dziurawki, itp.). Jeden z fanów wyprawy, który spotkał się z jej uczestnikami pod Kołobrzegiem zapytał Łukasza gdzie ma silnik: – Najlepsze jest to, że obserwując mnie był przekonany, że mam trajkę z silnikiem i dziwił się, że narzekam czasami, skoro mogę odpalić silnik i petarda do góry. W związku z tym uświadamiam wszystkich, że poruszam się BEZ silnika!!! Silnik mają tylko osoby niesprawne, starsze lub… leniwe. Jak to w moim kultowym filmie było: „ludzie silniki powymyślali, bo w ręcach siły nie mają” – zapewnia.

Padało, przypiekało słońce, ale Łukasz dzielnie pędził swoją trajką przed siebie. Ponieważ kamper, który towarzyszył wyprawie i w którym Łukasz nocował, był oklejony logiem wyprawy, to wzbudzał zainteresowanie i pytano o co chodzi i w czym można pomóc. Na przykład pewien ksiądz dał im swoje zakupy na cały dzień.

– Naprawdę DZIĘKUJEMY za wszelką pomoc, zakupy, noclegi czy „puszkowe”, to wszystko powoduje, że po naszej wyprawie nie pójdziemy z torbami – inicjator wyprawy nie kryje wdzięczności.

Podróż przebiegła bez większych problemów i wyprawa 31 lipca dotarła na cieszyński rynek.

– Przemoczeni wyruszyliśmy na ostatnie 50 km. Po drodze dołączyła jeszcze jedna trajka. Wiceburmistrz, oraz lokalne media czekały przed Ratuszem, by nas godnie – jak przystało na prawdziwych zwycięzców – powitać. Po ceremonii szybko pojechaliśmy do miejsca ostatniego noclegu, w którym po zdjęciu mokrych ciuchów (nawet w butach była woda) zaczęliśmy wypakowywać nasz domek. Tak oto wyprawa dobiegła końca!!! – na szybko podsumował niestrudzony cyklista.

Zobacz galerię…

Ewa Maj i Łukasz Wiliński, fot. z fanpage’u wyprawy

Data publikacji: 03.08.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również