Marta Ostrowska jest miłośniczką podróży, która swoją pasją zaraża osoby z niepełnosprawnościami. Zabiera podopiecznych na skoki ze spadochronem lub nurkowanie. Jest mamą dwóch maluchów, a od pięciu lat częściej spotka się ją wraz z rodziną na morzu niż na lądzie.
Macierzyństwo dzielnie łączy z działalnością na rzecz osób z niepełnosprawnościami w różnych krajach i organizacjach. Dziewięć lat temu założyła Fundację Podróże bez Granic, a w ostatnim okresie napisała i wydała cztery książeczki dla dzieci (Przyjaciel Pirat, Wyprawa rowerowa, Zabawa na plaży, Zimowy sen), które przybliżają najmłodszym czytelnikom codzienność osób z niepełnosprawnościami.
Żeglować zaczęła jeszcze w liceum za sprawą ówczesnego chłopaka, ale pomimo że znaczną część życia spędza teraz na wodzie, ma dużą wiedzę i patenty, to samo żeglarstwo nie jest jej „miłością”.
Kocha jednak życie na morzu, bo jest ono formą eksplorowania świata. Podróż, bycie w drodze, przemieszczanie się i poznawanie nowych miejsc to jej żywioł i pasja. Żeglarstwo jest do tego środkiem i to wbrew pozorom bardzo komfortowym. Pływają „z całym domem” i mają wszystko, czego potrzebują.
– Jeszcze zanim pojawiły się dzieci kupiliśmy z mężem stary jacht, który przez 3 lata remontowaliśmy, w dużej mierze samodzielnie. W końcu spakowaliśmy wszystko, co mieliśmy, wynajęliśmy mieszkanie i popłynęliśmy z Gdyni na wyspy Kanaryjskie. A potem z powrotem. Wróciliśmy do Polski w czerwcu, a w październiku urodził się nasz Krzyś. Kolejny etap podróży rozpoczęliśmy, gdy skończył 8 miesięcy, a dziwnie dużą część jachtu zajęły dziecięce zabawki i książki – Marta Ostrowska wspomina początki nowej odsłony swojego życia.
Z jednej strony życie na morzu, a z drugiej od 15 lat związana jest z działalnością na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Zawsze była osobą bardzo aktywną i lubiła robić wiele rzeczy naraz. W liceum poszła na kurs języka migowego, a na studiach zdecydowała, że wyjedzie na wolontariat do Hiszpanii, by podszkolić język. Po powrocie dostała pracę jako asystent studentów i pracowników na Uniwersytecie w Trieście, gdzie się uczyła i… wsiąkła. Ta praca była fantastycznym doświadczeniem. Pozwoliła jej poznać osoby z różnymi niepełnosprawnościami, nauczyć się, jak je wspierać, a przede wszystkim zawiązać pierwsze, bezcenne przyjaźnie. Po skończeniu studiów i powrocie do Polski zaczęła angażować się w działalność różnych organizacji, aż w końcu zdecydowała się z koleżanką założyć własną Fundację Podróże bez Granic.
Tak naprawdę to połączenie dwóch pomysłów: organizowanie wyjazdów zagranicznych dla osób z niepełnosprawnościami, których celem byłoby intensywne zwiedzanie i odkrywanie świata (a nie obozów rehabilitacyjnych czy pielgrzymek, które wówczas były najbardziej dostępne na rynku), a także realizacja marzeń uczestników wyprawy, którzy chcieli popróbować różnego rodzaju „ekstremalnych” działań.
– Był moment, gdy niewiele brakowało, a powstałyby dwie oddzielne fundacje, ale w którymś momencie olśniło nas, że skuteczniej i fajniej będzie działać razem – wyznaje Marta Ostrowska.
Ekipa, która połączyła siły, to trójka wózkowiczów. Dzięki temu działania realizowane są nie tylko „dla”, ale i przez osoby z niepełnosprawnościami, które doskonale wiedzą, jakie deficyty „na rynku” ich dotykają.
Znają realne potrzeby i marzenia osób, dla których chcą działać. To innowacyjny pomysł. Głównym celem Fundacji jest spełnianie marzeń osób z niepełnosprawnościami, lecz nie tylko. To przede wszystkim promocja, wdrażanie niekonwencjonalnych form rehabilitacji oraz integracji społecznej tej grupy osób. Po prostu pokazywanie, że te osoby chcą i mogą robić praktycznie wszystko. Cel ten realizują poprzez organizację niestandardowych wyjazdów, podróży zagranicznych oraz wydarzeń.
Do tej pory w działaniach wzięło udział ponad 400 osób, nie ma jednak zamkniętej grupy odbiorców. W wyjazdach każdy może wziąć udział, bez względu na rodzaj niepełnosprawności. I to w tych działaniach jest wyjątkowe. Nie ograniczają się, ale tworzą grupy jak najbardziej zróżnicowane pod każdym względem. Chcą żeby uczestnicy mogli uczyć się i wzajemnie wspierać. Takie wyjazdy pomagają pokonywać bariery. Kila z tych wypraw – m.in. do Rzymu, Pragi i Danii – magazyn i portal „Nasze Sprawy” objęły patronatem medialnym i przedstawiły z nich relacje.
Offroad, skoki ze spadochronem, rajdy rowerowe, latanie szybowcem – to tylko część propozycji wyjazdów dla osób z niepełnosprawnościami. Takie wyjazdy trwają najczęściej 4 dni i skoncentrowane są wokół jednej aktywności. Sama „atrakcja” nie jest jednak najważniejsza, bo kluczową rolę odkrywają: integracja, wspólne zaangażowanie, wzajemne wspieranie się, poznawanie nowych miejsc, ludzi i sytuacji. Same aktywności mają na celu przełamywanie barier w myśleniu o własnych możliwościach, pokonanie lęków, przekonanie się, że wszystko się da, bo skoro mogę skoczyć ze spadochronem czy polecieć szybowcem to, czym jest brak schodów czy wysokie krawężniki?. To oczywiście duże uproszczenie, ale podczas tych wyjazdów wiele osób ładuje akumulatory, by później mieć siłę pokonywać wszystkie codzienne trudności.
– Każda z tych osób to oddzielna, ważna historia: Kuby, który pomimo znacznej niepełnosprawności aktywnie angażuje się w walkę o praworządność; Marzenki, która mimo ogromu swoich problemów zdrowotnych wspiera, motywuje i rozumie drugiego człowieka jak mało kto; dziewczyn z Trójmiasta, które stworzyły super paczkę przyjaciółek, zaczęły nurkować po całym świecie; Adama, który trafił do nas w trudnym momencie, a teraz na nasze wyjazdy zabiera całą swoją rodzinę; Marioli, która przeraźliwie bała się pierwszej samodzielnej podróży pociągiem, a potem popłynęła w rejs żaglowcem… Mogłabym tak długo wymieniać, bo wyjątkowych i inspirujących osób wśród uczestników oraz nas, wolontariuszy, jest naprawdę bardzo dużo – zapewnia Marta Ostrowska.
Ewa Maj, fot. fanpage Podróże bez Granic, Marta Miotła Ostrowska
Data publikacji: 06.08.2022 r.